Ofiary miały wysłać list pożegnalny. redakcja naTemat. 30 stycznia 2023, 14:35 · 2 minuty czytania. Są nowe wstrząsające fakty w sprawie eksplozji gazu w Katowicach. Okazuje się, że
List pożegnalny Najdroższy!!! Kierując się słowami Mahometa: Pozwólcie sercom od czasu do czasu odpoczywać , postanowiłam zakończyć swoje krótkie życie. Moja miłość do Ciebie jest tak wielka, wzniosła, że nie umiem tego wyrazić słowami. Kiedy Cię ujrzałam poczułam, że moje życie nabrało sensu. Nigdy wcześniej nie doznałam takiego głębokiego uczucia! Czym sobie zasłużyłam Miły? Wszystko było dobrze, wręcz idealne, a Ty, pomimo iż byłeś tak blisko, to Twoje serce z każdym dniem oddalało się. Nie umiem opisać uczuć, które towarzyszą mi w tej chwili, w chwili, w której postanowiłam oddać w imię Twej miłości, swoje życie. Może w ten sposób, po mej śmierci, zrozumiesz jak bardzo Cię kochałam, kocham i będę kochać, nawet po złożeniu swego ciała w grobie. Wielu rzeczy się wyrzekłam, wiele poświęciłam, ale co z tego jak Ty nie umiałeś odwzajemnić mych uczuć. Powiedziałeś mi kiedyś, że skierowałam uczucia do nieodpowiedniej osoby, może miałeś rację, ale serce nie sługa! Te spojrzenia, te czułe wyrazy, te wspaniałe i romantyczne chwile spędzone razem, były dla mnie sensem i wartością mojego życia, one dawały mi nadzieję, że może jednak mnie pokochasz! Lecz czy Ty także to tak odebrałeś? Cóż życie warte jest bez ukochanej osoby? Całe dnie spędza się w samotności nad rozważaniami i rozmyślaniami, co by było gdyby...? Wydaje się to tak niewiele znaleźć tego jedynego, tego, co osuszy każde łzy, pocieszy, gdy smutno na duszy, no i to, co najważniejsze, odwzajemni uczucie zwane miłością . W jeden dzień siostry z lasu się poczęły. Miłość i Śmierć , w moim sercu zagościła niepohamowana i gorąca potrzeba Twych czułych spojrzeń, szeptów, pocałunków... Otworzyłam serce dla Ciebie. Mam nadzieję, że przemyślisz moje poczynania i zrozumiesz, dlaczego postanowiłam zakończyć moją wędrówkę po ziemi. Umieram z nadzieją, że spotkamy się w niebie, tam będziemy innymi istotami i może wtedy..... Ach! To by było piękne! Pomyśl, piękny ogród, a w nim pełno szczęśliwych dusz, a gdzieś tam po środku my szczęśliwi na wieczność! Więc odchodzę z nadzieją na lepsze. Przez Ciebie nie mogłam spać po nocach, wszystkie gesty, słowa, spojrzenia analizowałam. Czasami miałam nadzieję, że może jednak, ale to były złudne myśli. Moje uczucie jest jak ognisko, które nie można zagasić, wdzierające się w każdą cząstkę mej duszy jak płomienie, które wszystko ogarniają. Lecz niestety nie doszedł ich żar do Twego serca! I ta myśl mnie bardzo smuci, moim pocieszeniem jednak i poświęceniem w tym doznaniu jest to, że spotkamy się, gdzie nasza miłość ujrzy światło dzienne! Sądzę jednak, że nad moim pomnikiem, choć łzę uronisz, od czasu do czasu położysz jakiś kwiat i wspomnisz te krótkie, choć miło spędzone chwile ze mną. Bardzo bym tego pragnęła! Bo choć za życia nie okazywałeś mi miłości to jednak po mej śmierci pozostanę w Twej pamięci. A ja na Ciebie i tak będę czekała, nawet jakbym miała czekać całą wieczność! Postanowiłam połknąć całą fiolkę tabletek i położyć się w mym łożu, aby oddając swe ciało ma dusza śniła o Tobie. Proszę! Pogrzebcie mnie w miejscu gdzie spoczywa ta para, która na pomniku ma napisane Miłość, na zawsze razem! . Czyż to nie jest piękne kochać, na całe życie, spędzać ze sobą czas i kochać się równie mocna w dniu śmierci jak w dniu złożenia sobie przyrzeczenia miłości, wierności, aż po śmierć? Tak, więc odchodzę, do następnego spotkania... Pamiętaj, moje uczucie nadal płonie i będzie płonąć tak jak rozpalone ognisko, na zawsze! Twoja kochająca Cię Elizabeth Mój duch zawsze będzie przy Tobie, aż do Twej śmierci, która mam nadzieję, mimo iż będzie końcem istnienia Twego ciała, będzie początkiem wspólnego życia naszych dusz!
Gabriel Garcia Marquez, wybitny pisarz kolumbijski, autor m.in. słynnej powieści "Sto lat samotności", laureat Nagrody Nobla z 1982 roku - jest chory na raka limfatycznego. Pisarz wycofał się z życia publicznego i do swoich przyjaciół rozesłał pożegnalny list.
Magdalena Szafron tuż przed śmiercią napisała poruszający list pożegnalny Magdalena Szafron, naczelniczka Wydziału Kultury i Sportu starostwa bieruńsko-lędzińskiego była osobą dobrze znaną i cenioną w całym regionie. Jej śmierć wstrząsnęła mieszkańcami nie tylko powiatu, ale całego województwa śląskiego. Magdalen Szafron zmarła po drugiej chorobie i walce z rakiem. Tuż przed śmiercią zostawiła wzruszający list pożegnalny. Łzy same cisną się do oczu. Magdalena Szafron miała 48 lat kiedy choroba nowotworowa odebrała jej życie. Śmierć dobrze znanej i cenionej naczelniczki Wydziału Kultury i Sportu w starostwie bieruńsko-lędzińskim wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. Wszyscy cenili Magdalenę Szafron za jej miłości do ludzi, bijące od niej ciepło i pogodę ducha. Magdalena Szafron była matką dwóch córek w wieku 16 i 14 lat. Była też córką Alojzego Lyski, znanego regionalisty oraz pisarza. W ostatnich dniach Alojzy Lysko zdecydował się upublicznić list, który tuż przed śmiercią napisała jego córka. Opublikowała go redakcja portalu Nowe Info. List pożegnalny Magdaleny Szafron to wzruszające świadectwo miłości do ludzi, do rodziny, do Boga. To też ważny apel do wszystkich, którzy smucą się z powodu śmierci Magdaleny Szafron. Poniżej pełna treść listu pożegnalnego Magdaleny Szafron: "Odchodzę. Choroba nie ma litości. Medycyna bezradna. Czas się żegnać. Czas dziękować Panu Bogu za dar życia i miejsce urodzenia – moje umiłowane Bojszowy. Dziękuję za jasne słońce, za radosną pieśń wiatru, deszcz, zapachy kwiatów i ziół. I za białe brzozy na polach, za świerki strzeliste w lesie. I za Beskidy, które widzę z okna. Za ciszę w kościele, czyjś tam szept, kolorowy promyk z witrażu Św. Trójcy. Dziękuję za wspaniałych rodziców, dobrotliwość ojca, mądrość matki, za szczęśliwe dzieciństwo wśród sióstr i braci, za chrzest i komunię świętą, niezapomniane wesele w gronie kochanych ludzi. Dziękuję za dom wzniesiony przez męża, wszystkie jego troski i starania, za szczęście zakochania, zdrowe i szczęśliwe córki, za każdą kromkę zapracowanego chleba. Za dźwięk pięknego słowa, za melodię śląskich pieśniczek, wzniosłe symfonie Beethovena, ulubione „Wołanie miłości” Martiniego, za moje niezaśpiewane a wymarzone arie. I za wzruszenia przy lekturze książek mojego ojca. Dziękuję za szumiące łany zbóż, wszystkie zielone wiosny i złote jesienie, za czar zimowej nocy, tajemną mowę gwiazd, nuty kolęd przy choince. Za każdy przeżyty rok. Dziękuję za czystość oczu dobrych ludzi, za wszelką dobroć, jaką od nich zaznałam, za wszystkie radości, smutki i cierpienia. Dziękuję za wiarę i tęsknotę do błękitu. Teraz tam podążam. Muszę się rozstać z ziemskim światem. Idę na spotkanie z tymi, którzy żyli przede mną. Idę do Tego, który mnie stworzył. Odchodzę, a was, którzy jeszcze w drodze, proszę: – Bądźcie dobrzy dla siebie! Cieszcie się każdą chwilą i nie myślcie o śmierci. Ona przyjdzie sama według wyroków Bożych." Posłuchaj, co koronawirus robi z płucami materiał z cyklu DOBRZE POSŁUCHAĆ. Podcasty z poradami To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video Wakacje z dala od tłumów - śląskie
Być może nawet ponaglał Długoszowskiego do samobójczego skoku (wiedząc, że jego rewolwer wcześniej schowała żona). To wyjaśniałoby, dlaczego były ambasador miał na sobie piżamę – po prostu nie pozwolono mu się przebrać. Zapewne wówczas dokończył też ołówkiem wcześniej przygotowany list pożegnalny.
Smutną informację przekazała organizacja MMA Polska. "Z olbrzymim smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci Tomka, który jako polski ochotnik walczył w międzynarodowym legionie obrony Ukrainy i tam poległ" – napisano w mediach społecznościowych. Tragedia w ringu. Tajemnicza śmierć 24-letniego pięściarza. Wstrząsające nagranie obiegło świat Tomasz Walentek nie żyje. Zginął w obronie Ukrainy W przeszłości Walentek startował w amatorskich turniejach MMA. "Brał udział i zwyciężył w Drugich Mistrzostwach MMA zorganizowanych w Gliwicach" – przekazała organizacja MMA Polska. Wygrał swoją walkę w formule pierwszego kroku. Nie żyje polski zawodnik MMA. Zginął w obronie Ukrainy Trenerem polskiego zawodnika, który jako ochotnik zgłosił się do walki na ukraińskim froncie, był Piotr Jeleniewski, ceniony szkoleniowiec mieszanych sztuk walki. Opublikował on na swoim profilu krótki, lecz wzruszający wpis dotyczący byłego podopiecznego. Trener Walentka opublikował zdjęcie swojego byłego podopiecznego w pełnym umundurowania i dodał do tego krótki wpis. "Do zobaczenia" - czytamy. W rozmowie z Polsatem Sport opowiedział trochę o tragicznie zmarłym zawodniku. Artur Szpilka zdobył się na szczere wyznanie. Opowiedział o Bogu i walce z depresją - Wygrana w Gliwicach była spełnieniem jego ogromnego marzenia, to było dla niego bardzo ważne. Tomek był skromnym, spokojnym kolegą z maty, dobrym człowiekiem i twardym facetem – wspomina zawodnika. – Niewiele osób wiedziało, z czym mierzył się sam i jaka była jego trudna historia żołnierza, rannego weterana. Wybrał drogę i odszedł, wierząc głęboko w zasadność swojej decyzji – dodaje. Z informacji przekazywanych przez dziennikarzy wynika, że Polak miał ponieść śmierć w Donbasie na skutek ostrzału artyleryjskiego.
Ja się z tym pierwszy raz spotkałam na niebieskiej linii i zastanawiam się, czy to określenie nie było takim czymś "po środku". W sensie "morderstwo" zbytnio obciążało agresora, którego często zawiódł system, a samobójstwo było obraźliwe dla zabitych.
Dzień dobry! Mój 23-letni syn popełnił samobójstwo, napisał pożegnanie. Proszę o odpowiedź w jakim stanie umysłu się znajdował w momencie pisania pożegnania. Nie lubię się żegnać w szczególności Lepiej odejść byłoby bez słowa Jednak nie obejdziemy tych powinności Tego wymaga kultura zdrowa Pragniesz wyjaśnienia czemu odchodzę Wybacz że przeze mnie żyjesz w trwodze Chciałbym tego na prawdę uniknąć I z Twej pamięci na zawsze zniknąć Proszę Cię żyj dalej po swojemu Niepotrzebny smutek sercu memu Wspomnij jedynie te chwile radości Nie unoś się w nienawistnej złości Nie pasowałem tutaj od początku Moja dusza szukała życia wątku Lecz ten mógł być tylko w Bogu Który leży w ukrytym sarkofagu Sam nie byłem w stanie szukać Mogłem się tylko w szarości błąkać Codziennych rytuałów bezsensowności Pozbawionych bez Niego romantyczności Bo bez Niego życie nie ma chaosu Jest jedynie ścieżka przewrotnego losu Jak się elektrony w atomie ułożą Pozbawione wolności obłędnie krążą Nie widzę sensu w doczesnej uciesze Pozostają tylko chorego poety wiersze Chcące uciec od tej rzeczywistości Sięgnąć prawdziwych duszy własności Lecz poetą tutaj się być nie da Doczesność jego duszę zjada Marzyciel we śnie jeno brodzi Lecz potem się zawsze budzi Nie potrafię w tym ciele Sprostać swym ambicjom Jest ich zbyt wiele I przeszkadza to ludziom Jest rzecz jasna garstka która pomaga Rodzina i przyjaciele Wielka jest ich miłości waga Lecz szalę przechylają mąciciele Świat jest po prostu zły Wszelkie uczucia zamarzły Rządzi pieniądz i urodzenie Jest tylko nieustające cierpienie Wciąż tylko czegoś łaso pragnę I nawet kiedy tego dosięgnę Nasycić się nie potrafię Potępiam stoicką filozofię Nie godzę się na swój los Na ten śmiertelny życia cios Uciekam od tego wszystkiego w niebyt Lub w miłosiernego Boga objęć dobrobyt I jeśli On naprawdę istnieje I mnie szczerze kocha nieskończenie I pozwoli przepaść w mroku knieje To niech i Miłość taka przepadnie PS. Błagam Cię Piotruś nie bierz ze mnie przykładu. Życie może być piękne - wiem to; ono tylko dla mnie straciło sens, zbyt się męczyłem, a Ty jesteś twardszy, co znaczy, że jesteś w stanie odnaleźć sens tam gdzie ja go nie mogłem zobaczyć, bo byłem ślepym ignorantem. Ja zawsze byłem miękki płaczek, choć zgrywałem twardziela. Można jeszcze wiele osiągnąć wspaniałego i pięknego, a ja w Ciebie wierzę. Jesteś wspaniałym człowiekiem i świetnym bratem. Będziesz też na pewno wspaniałym mężem dla swej ukochanej i jeszcze lepszym ojcem dla swych przyszłych dzieci. Swym twórczym umysłem i polotnym sercem jesteś w stanie przynieść temu światu wiele dobrego. I dla siebie odnajdziesz drogę sensu, którą będziesz podążać i być może przez to, że Cię tak kocham Twa dobroć jakoś przeleje się na mnie tym łączem miłości i będę mieć większą szansę na zbawienie. Dbaj o rodziców, swą ukochaną i naszego pieska, ale przede wszystkim o siebie. Przemów rodzicom też do rozsądku, że to nie ich wina w żadnym wypadku. To mój świat i ja jesteśmy źli. Mamo, Tato – kocham was zawsze !, nie potrafię dokładnie wyjaśnić czemu to robię. To coś we mnie ma już dość, nudzi się cholernie, cierpi ogromnie i chce czegoś nowego. Dusi mnie nadzieja, że jestem w stanie zmienić swój los, ale wiem, że nic z tego nie będzie. Świat jest dla mnie ciągłym cierpieniem, w którym na chwilę pojawiają się obrazy przyjemności, by szybko zniknąć i przypomnieć o tej kanciastej egzystencji. Już sobie nie poradzę w tym życiu. Zacząłbym robić z nudów coś złego, a nie chcę być bandytą, wolę odejść. Jestem nieprzystosowalny do tych codziennych szarych rytuałów, do ćwiczeń/treningów. Nie potrafię się pogodzić z rzeczywistością i dalej udawać, że wszystko jest w porządku. Godzić się na to co jest nie do zmienienia, jak choćby to, że mnie ciągle coś swędzi, boli i najprostsza czynność sprawia mi trudność. Przede wszystkim jednak na to, że Bóg się przede mną schował i nie da się Go tu znaleźć. Jeśli Go odnajdę, to za wszelką cenę wrócę, bo tylko On może być Miłością, która nas łączy. KOCHAM! PRZEPRASZAM!, wybaczcie mi kiedyś…, ale przede wszystkim sobie, bo się strasznie o to boję, że zaczniecie się obwiniać. To nie jest wasza wina. Wasza miłość jest nieskończona, ale to moje serce zamknęło się, to moja wolna wola i już nic nie mogliście zrobić. Pozwólcie mi odejść… jeśli nie ma niebytu i jest wieczna dusza, to odbiję się od dna i jeszcze się spotkamy. MĘŻCZYZNA, 24 LAT ponad rok temu Możliwości leczenia dzieci autystycznych Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Sprawdź, co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu. Obejrzyj film i dowiedz się, jakie są możliwości leczenia dzieci autystycznych. Witam! Bardzo mi przykro z powodu śmierci Pana syna. Współczuję Panu, bo zdaję sobie sprawę, jaki to dla Państwa cios. Pyta Pan, w jakim stanie umysłu znajdował się Pana syn, kiedy pisał list pożegnalny. Do końca na pewno nie jestem w stanie wiedzieć, co czuł Pana syn, ale na podstawie jego listu widać, że syn był wrażliwy (pisał wiersze, czuł się po trosze poetą), emocjonalny i niepogodzony z losem. Bez wątpienia opanował go nastrój depresyjny – nie widział już żadnego wyjścia dla siebie, jak tylko w samozagładzie. Czuł się niedostosowany do świata, do wymogów społecznych i konwenansów, nie mógł pogodzić się z niesprawiedliwością. Czuł się dla Państwa jakimś ciężarem i przyczyną zmartwień. Jednocześnie bardzo kochał swoją rodzinę, bo napisał, iż nie chce, by czuli się Państwo winni jego śmierci. Chciał uciec z tego świata, bo stracił sens życia, nie wierzył, że sprosta swoim wymaganiom i oczekiwaniom innych ludzi. Miał niewątpliwie wsparcie w rodzinie i przyjaciołach, ale nie radził sobie z problemami – może miał jakich nieprzyjaciół, którzy go gnębili? Próbował nie pokazywać swoich słabości, przywdziewając maskę twardziela, ale w środku czuł się słaby. Niewątpliwie bardzo cierpiał, gdyż nie potrafił odnaleźć szczęścia i radości w życiu. Najprawdopodobniej Pana syn chorował na ciężką depresję z silnymi myślami samobójczymi, które niestety zrealizował. Naturalne jest, że w sytuacjach trudnych większość ludzi najchętniej uciekłaby od problemów. Nie wszyscy jednak targają się na swoje życie, gdyż mamy instynkt samozachowawczy. W wyniku kumulacji trudności pojawia się depresja, która uniemożliwia trzeźwe patrzenie w przyszłość i sprzyja pojawieniu się myśli samobójczych. W stronę śmierci popycha człowieka izolacja, samotność, zamknięcie się w sobie. Człowiek może zrobić ze swoim życiem, co tylko chce, bo jest jednostką wolną. Może walczyć z przeciwnościami losu albo może się poddać, znienawidzić siebie, schować się w skorupę swojego Ja i popełnić samobójstwo. Być może Pana syn wysyłał wcześniej sygnały, że chce się zabić, że mierzi go dotychczasowe życie, być może były to sygnały subtelne, mało zauważalne. Niekiedy ludzie nie dają żadnych znaków, że chcą popełnić samobójstwo – podejmują radykalną decyzję i ją realizują. Poczucie pustki, bezradność, poczucie bezsensu, smutek tak mocno doskwierają człowiekowi, że nie widzi on żadnego rozwiązania, jak tylko śmierć. To, co wspólne dla aktów samozagłady, to syndrom presuicydalny, który cechuje się zawężeniem świadomości, autoagresją i agresją hamowaną oraz fantazjami samobójczymi. Człowiek, który ma zamiar popełnić samobójstwo widzi w sposób tunelowy, to znaczy nie dostrzega żadnych alternatywnych rozwiązań ani sposobów działania, traci wiarę w swoje możliwości, widzi tylko spiętrzone przeszkody, bezsilność i niemoc, ignorując szanse na rozwiązanie trudnej sytuacji. Zniekształcony obraz rzeczywistości i skrajny pesymizm powodują załamanie osobowości. Zespół presuicydalny to także niskie poczucie własnej wartości, obojętność, przekonanie, że jest się do niczego, skoro nie potrafi poradzić sobie ze swoim własnym życiem. Pojawia się obawa i lęk przed porażką oraz kompromitacją. Autoagresja stanowi przejaw nienawiści do siebie samego, chęć ukarania się za bezwartościowość. Wyobrażenia i myśli samobójcze to sygnał dla otoczenia – coś niepokojącego dzieje się z tym człowiekiem. W końcu wyobrażenia o śmierci krystalizują się w jedną wizję, którą człowiek w ciężkiej depresji próbuje realizować. Więcej na temat samobójstwa może Pan przeczytać pod poniższym linkiem: Współczuję Panu i Pana rodzinie z całego serca i łączę się w bólu. Pozdrawiam! 0 Witam Serdecznie i jakże smutno, z wyrazami empatii i rozumienia, Z opisu listu wnioskuję, że Syn był młodym i bardzo wrażliwym Człowiekiem, nie godzącym się na prawa i zasady w Świecie, gdzie inne wartości (inne od Syna) mają nadrzędne znaczenie. Syn nie widział żadnego innego rozwiązania, jak odejść, ale też wierzył w życie poza ... Nie widział sensu życia, cierpiał z tego powodu, i Rodzina była dla Niego bardzo ważna. Z listu myślę, że być może skrywał jakąś tajemnicę, którą nie chciał, nie mógł, nie potrafił się podzielić..? A przecież zawsze są rozwiązania nawet wtedy, gdy wydawałoby się że ich nie ma... Cóż mogę powiedzieć...? Bardzo trudna i jakże niepotrzebna strata takiego Człowieka, o pięknym wnętrzu... @ 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Bez niego nie mam po co żyć, chcę się zabić. Co mam robić? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Samobójstwo - może to jest wyjście? – odpowiada Mgr Joanna Żur-Teper Natrętne myśli po samobójstwie kolegi – odpowiada Mgr Magdalena Brudzyńska Samobójstwo a szczęście... – odpowiada Mgr Joanna Żur-Teper Sam nie wiem czego chcę – odpowiada Dr n. med. Anna Zofia Antosik Co zrobić, żeby nie popełnić samobójstwa? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Co zrobić z nagminnym strachem przed smiercią bliskich? – odpowiada Mgr Magdalena Boniuk Jak sobie poradzić z wyolbrzymianiem problemów? – odpowiada Dr n. med. Anna Zofia Antosik On się zabił - jak mam zacząć teraz żyć? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Chłopak, którego kocham mnie zostawił, a drugi grozi, że jeżeli odejdę, to się zabije. Co robić? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek artykułyDziadek napisał list do swoich wnuków, który mięli przeczytać po jego śmierci. Treść jest zaskakująca . Autor: Małgorzata. 13.12.2015 11:05
Wstępne wyniki sekcji zwłok Mariana Zembali jako przyczynę jego śmierci podają utonięcie. Kardiochirurg i były minister zdrowia zmarł w sobotę 19 marca. Marian Zembala zmarł w wieku 72 lat. Jego ciało znaleziono w ubiegłą sobotę w domowym basenie w Zbrosławicach nieopodal Tarnowskich Gór w województwie śląskim. We wtorek 22 marca poznaliśmy wyniki sekcji zwłok profesora. Okazało się, że jego śmierć była efektem utonięcia. Badający tę sprawę dziennikarz RMF FM Marcin Buczek dowiedział się w prokuraturze dodatkowych informacji na temat odejścia byłego ministra. Od śledczych usłyszał, że na ten moment nie znaleziono śladów sugerujących udział osób trzecich przy tej śmierci. Trzeba jednak poczekać jeszcze na dalsze specjalistyczne badania toksykologiczne. Prokuratura potwierdziła, że zmarły pozostawił po sobie krótki list pożegnalny, skierowany do najbliższych mu osób. Prof. Marian Zembala nie żyje. Wszczęto śledztwo W poniedziałek 21 marca prokurator rejonowa w Tarnowskich Górach Anna Szymocha-Żak poinformowała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie śmierci prof. Zembali. Postępowanie jest prowadzone pod kątem art. 151 Kodeksu karnego, który mówi o namawianiu lub udzieleniu pomocy w popełnieniu samobójstwa. We wtorek 22 marca w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok kardiochirurga. Wybitny kardiochirurg, były minister zdrowia Prof. Marian Zembala miał 72 lata, był jednym z najwybitniejszych polskich kardiochirurgów. Pracował u boku prof. Zbigniewa Religi przy pierwszej udanej transplantacji serca. W 1993 roku objął funkcję dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a w 1998 roku otrzymał tytuł profesora nauk medycznych. W 1997 roku jako pierwszy w Polsce wykonał transplantację pojedynczego płuca. W 2001 jako pierwszy w Polsce przeszczepił choremu płuco-serce. W 2015 roku Zembala został ministrem zdrowia w rządzie Ewy Kopacz, zasiadał też w Sejmie w ławach Platformy Obywatelskiej w latach 2015-2019. Nie ubiegał się o reelekcję. W czerwcu 2018 roku prof. Zembala przeszedł udar i od tego czasu poruszał się na wózku inwalidzkim.
Przykładowy list kondolencyjny za śmierć rodziny. Możesz użyć tej przykładowej litery jako modelu, gdy piszesz własne do współpracownika i przyjaciela. Data. Droga Margaretto, Było mi tak przykro, że usłyszałem o śmierci twojej siostry. Wiem, jak blisko byłeś jej, nie tylko jako siostry, ale także jako najlepsi przyjaciele.
Małgosia Kląskała z Wrocławia zmarła 25 września. Miała tylko 8 lat, a od 3. roku życia walczyła z nowotworem. Po jej śmierci rodzice opublikowali na profilu córki na Facebooku pożegnalny list, który im zostawiła. Małgosia cierpiała na neuroblastomę – rzadki dziecięcy nowotwór. Leczenie dało jej tylko rok normalnego dzieciństwa, później choroba wróciła i już nie odpuściła. Dziewczynka zdawała sobie sprawę, że umiera, i na 5 tygodni przed śmiercią napisała list, który wzruszył jej bliskich oraz setki tysięcy internautów. Cieszcie się życiem „Gdy to przeczytałam, zmroziło mnie to, że ona była tak gotowa, że pomyślała nawet o testamencie... Wzruszyło mnie to, co tam zawarła... Dlatego chcę się tym z Wami podzielić...” – napisała w poście mama Małgosi. „Mamo, tato mimo tego, że już mnie nie ma, to chcę wam powiedzieć, że bardzo was kocham. Wiem, że mimo tego, że teraz jesteśmy rozdzieleni, to niedługo znowu się spotkamy tutaj, gdzie ja teraz jestem. Cieszcie się życiem tak jak ja, póki macie czas, to znaczy tu gdzie ja jestem, też jest fajnie, ale nie ma wesołego miasteczka. Nie kłóćcie się już, będę was tu z góry obserwować, ale mam ogromną nadzieję, że przestaniecie od razu. Uwielbiałam spędzać z wami czas, uwielbiam was, buziaki. Gosia, której już nie ma, ale nadal o was pamięta”. Pełna treść listu Małgosi w poście: Ostatnie szczęśliwe chwile Mama Małgosi zdradziła, że list został napisany w czasie, gdy jej córka jeszcze była pełna sił i energii, „gdzieś pomiędzy nocowaniem u dziadków, zbieraniem malin i czereśni z babcinej działki, kąpielą na Błękitnej Lagunie, zakupami, wizytą w kinie, randką z dziadkiem w aquaparku a wizytą rodzinki z Warszawy i wypadem do zoo i Ogrodu Japońskiego. Wtedy jeszcze żyła na pełnej petardzie i powoli zwalniała, by 25 września 2021 zatrzymać się na zawsze...”. Małgosia odeszła w domu, wtulona w swojego tatę. Pogrzeb odbył się 1 października. Zamiast kupować kwiaty, uczestnicy uroczystości mogli wesprzeć Hospicjum Formuła Dobra lub akcję zbierania pieniędzy na specjalny rower dla niepełnosprawnego Rafała Konopki. Przeczytaj też: Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci, aby go nie przestraszyć Chcieli wyleczyć córkę. Oskarżono ich o jej śmierć „Moja córeczka pokonała raka”
Po śmierci Ireneusza prosiła o ochronę i zrzekła się spadku po mężu. Spadku nie chcieli się też córka i brat. "Oryginalny list pożegnalny do pani Bogumiły nigdy nie został
Do tragedii doszło w sobotę, 18 września ok. godz. Jak się okazało, mężczyzna, który popełnił samobójstwo, zostawił list. Do jego zdjęcia dotarła Polska Agencja Prasowa. W odręcznie napisanym liście widnieje data r., miejscowość, numer egzemplarza - 1. "Oddałem życie jako protest przeciwko strajkowi służby zdrowia (bo jest polityczny przeciw Polsce PiS)!" - czytamy w liście. Został on podpisany imieniem i nazwiskiem, pada w nim także data urodzenia mężczyzny. Wcześniej RMF FM informowała, że dotarła do listu mężczyzny, który śmiertelnie się postrzelił. Według rozgłośni, z nieoficjalnych informacji wynika, że zmarły to starszy mężczyzna, emerytowany wojskowy. Czytaj też: Samobójstwo na terenie Białego Miasteczka. Nagrano moment zdarzenia! Znamy motyw! Mężczyzna śmiertelnie postrzelił się w Warszawie Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę, 18 września podczas konferencji prasowej komitetu protestacyjno-strajkowego w Warszawie, na terenie "Białego Miasteczka" przy al. Ujazdowskich około godziny Policja przekazała PAP, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż doszło do samookaleczenia, a mężczyzna zmarł. Podkomisarz Rafał Retmaniak z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji podał, że mężczyzna z obrażeniami twarzy został przewieziony do szpitala i zmarł w związku z poniesionymi obrażeniami. - Stałam kilka kroków od tego mężczyzny. Dziękuję Bogu, że kula we mnie nie trafiła – mówi ze łzami w oczach świadek wydarzenia w rozmowie z "Super Expressem". Samopodpalenie na warszawskim placu Defilad Przypomnijmy, 19 października 2017 na warszawskim placu Defilad również doszło do śmierci z powodów politycznych. Piotr Szczęsny przy nutach piosenki "Kocham wolność" zespołu Chłopcy z Placu Broni, rozsypał ulotki z manifestem i poinformował, że protestuje przeciwko łamaniu przez rząd (PiS) wolności obywatelskich. Następnie podpalił się ze słowem "Protestuję" na ustach. W tym przypadku jednak samobójstwo skierowane było przeciwko rządowi PiS. "Białe Miasteczko". O co chodzi? "Białe Miasteczko istnieje od 11 września, powstało po manifestacji pracowników ochrony zdrowia w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Akcja nawiązuje do "Białego Miasteczka" pielęgniarek z 2007 roku. Ostatnie pożegnanie zamordowanej Pauliny Sonda Czy czujesz się bezpiecznie w Warszawie?
Czytaj także: Szokujące kulisy śmierci słynnego kardiochirurga.Żona ujawnia, dlaczego się zabił. Śmierć prof. Mariana Zembali. Rodzina o szokujących okolicznościach Kilka miesięcy po Ostatnie pożegnanie, zakończenie pewnego ważnego etapu naszego życia, to zawsze trudna sprawa. Jest to tym bardziej trudne w dzisiejszym świecie, w którym społeczeństwo odrzuca, zaprzecza i unika śmierci, starając się nie wchodzić jej w drogę pod żadnym końców rzeczywistość wreszcie w nas uderza i musimy otrzeć się o śmierć na jakimś etapie swojego życia. Zaprzeczanie śmierci to nie jest dobry pomysł, gdyż w ten sposób budujemy w sobie fałszywe spojrzenie na ludzką egzystencję. Ostatnie pożegnanie natomiast może przynieść nam w to, że jesteśmy nieśmiertelni, a choroby, wypadki i inne tego typu okoliczności zdarzają się wszystkim oprócz nas. Jesteśmy jednak dorośli i doskonale wiemy, że tak nie jest. Każdy z nas kiedyś się zestarzeje, zachoruje w taki lub inny sposób, a w efekcie ostatecznie dotrze do swego końca, kiedy wszystko będzie już byliśmy znacznie bardziej tolerancyjni w kwestii śmierci. Znacznie łatwiej przychodziło nam ostatnie pożegnanie, a żałoba po zmarłym odbywała się w znacznie zdrowszym trybie niż dzisiaj. Nie oznacza to wcale, że stanowiło to przyjemne doświadczenie, jednak kształtowało istotną część ludzkiego życia. Powiedzmy tylko, że odczuwano to raczej jako cenę, którą należało zapłacić za wszelkie radości płynące z naszego decyduje o tym, czy żałoba jest zdrowa czy nie?Żałoba jest niezbędnym elementem procesu pogodzenia się z utratą. Nie chodzi nam tylko o utratę bliskich, ale również innych rzeczy lub osób takich jak praca, zdrowie, czy partner. Wobec tego smutek, w roli zdrowej emocji musi pełnić rolę głównego bohatera, który pomaga nam przejść przez to co się zdarzyło. To on oczyści ranę w naszej duszy, a po upływie odpowiedniego czasu będziemy zdolni wrócić do normalnego codziennego nie spędzamy odpowiednio żałoby i dlatego może się zdarzyć, że utkwimy na jednym z jej etapów. Warto tutaj zaznaczyć, że istnieją różne etapy przechodzenia przez ostatnie pożegnanie. Są nimi odrzucenie, złość, poczucie winy i akceptacja, choć nie jest pewne, że doświadczymy każdego z nich. Wszystko zależy od osobistego żałoba uzależniona jest od tego co sami mówimy sobie na temat śmierci i utraty, na temat wszystkiego co się z nimi wiąże. Istotny wpływ ma również sposób w jaki podchodzimy do nowego życia i jak radzimy sobie bez tego co właśnie z niego listuW terapii stosujemy różne techniki, które opierają się zarówno na naszych emocjach, przemyśleniach jak i zachowaniach. To nimi posługujemy się starając się ułatwić sobie przejście przez ten trudny proces. Jedną z technik jest pisanie listu wyrażającego nasze ostatnie pożegnanie. Możemy zaadresować go do utraconej osoby, pracy, partnera, własnego zdrowia, czy czegokolwiek innego stanowiącego wcześniej dla nas istotną listu jest koniec końców objaśniającą metodą, która krok po korku pozwala nam zmniejszyć intensywność doświadczanych emocji. Na koniec odczuwać będziemy zdrową nostalgię, zamiast niezdrowej depresji, rozgoryczenia, lęku, czy poczucia to niezwykle ważne, gdyż istnieją emocje, takie jak na przykład smutek, które pomagają nam w dostosowaniu się do ubiegłych wydarzeń, wykorzystywaniu dostępnych posiłków i podejmowaniu rozwiązania, które pomoże nam najbardziej jak to tylko jednak hamują nas, blokują i powstrzymują przed odpowiednim zareagowaniem na daną sytuację. Jest to zgoła odległe od rozwiązania problemu i nabrania odpowiedniego dystansu do tego co minęło. Niezdrowe emocje mogą nawet powodować nadmierny dyskomfort, który nie pozwoli nam myśleć, czy odpowiednio reagować ku własnym powinno wyglądać ostatnie pożegnanie?W jaki sposób odnosić się do kogoś, lub czegoś co nie jest już dłużej z nami? W jaki sposób się pożegnać? Co powinniśmy zrobić? Weź ołówek i kartkę papieru i wyobraź sobie, że ta osoba nadal jest w twojej psychologicznej rzeczywistości, choć nie jest już obecna od powitania, opisania swoich odczuć od czasu ich odejścia i wyraź swoją wdzięczność za cały spędzony wspólnie czas. Nie ma ich dłużej z tobą i jest to bardzo smutne, jednak wspaniale było mieć możliwość obcowania z nimi. Była to dla ciebie przyjemność, korzystałeś z tych chwil jak tylko się dało, lecz jak wszystko inne w życiu i na to nadszedł etap dobiegł końca, taka jest prawda. Nie powinieneś jednak zapominać o tym, że istnieją ludzie, którzy nigdy nawet nie mieli możliwości przeżycia tego, co było tobie dane na tej drodze. Zgodnie z tą myślą list powinien kończyć się pozytywnym brzmieniem, tonem docenienia i świadomości, że w naszym życiu wszystko ma swój koniec. Ostatnie pożegnanie wyraża nasze pogodzenie się z tym co przemija i co nigdy już nie zaczniesz stosować ten sposób myślenia, przestaniesz unikać wszystkiego co związane z utratą, a odczuwane przez ciebie emocje nie będą już tak intensywne, częste i długotrwałe. Istotnie zwiększy się również twoja zdolność do stawiania czoła tego typu sytuacjom. Dostosujesz się do prawdziwych życiowych okoliczności, zaakceptujesz je spokojnie i na zawsze zapamiętasz je przez pryzmat swoich uczuć i pewnej dozy może Cię zainteresować ...Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz.
List o charakterze testamentalnym List pożegnalny samobójcy wpisujący się w charakter testamentalny zawiera określone przesłanie skoncentrowane na udzielaniu wskazówek osobom bliskim. Jedną z intencji pozostawienia listu pożegnalnego jest chęć poinformowania bliskich o ostatniej woli zmarłego, dysponowaniu swoim ciałem czy majątkiem. Jednak nie można rozpatrywać charakteru testamentalnego listu jedynie przez takie wąskie rozumienie słowa „testament”. List testamentalny może łączyć w sobie trzy poziomy zróżnicowanych treści, które oczywiście wpisują się w ten charakter intencji autora. Na podstawie zgromadzonego materiału można wskazać trzy wątki tematyczne, które pojawiają się w listach testamentalnych. Ich wspólną cechą jest to, że każda z tych informacji jest osobistym przesłaniem pośmiertnym. Określenie charakteru testamentalnego wymaga uwzględnienia zróżnicowanych poziomów tematycznych listu, które zdecydowanie wykraczają poza rozumienie testamentu jako wyraz ostatniej woli zmarłego. Testamentalny charakter wypowiedzi łączy w sobie informacje o charakterze rozstrzygnięcia, przesłanie do bliskich i wskazówki lub polecenia. Tematy rozstrzygnięcia i przesłania do bliskich stają się wiodącymi wątkami w treściach listów testamentalnych, zwykle przenikają się. To one stanowią główny trzon tematyczny wypowiedzi; w tle pojawiają się dodatkowo pozostałe dwa wątki, czyli wskazówki dla innych osób i pośmiertne polecenia. Warto podkreślić, że wątki nakazów działania można zaobserwować również w listach o charakterze prowokacyjnym i agresywnym, ale w klasyfikacji listów jako testamentalnych ważną rolę odgrywa kontekst i ton tych wypowiedzi. W listach testamentalnych wskazówki i polecenia kierowane jako pośmiertne przesłania nie są wulgarne i agresywne, ale raczej wynikają z troski o najbliższych, jaką w ostatniej wypowiedzi wyraża autor. Szczególną uwagę warto zwrócić na tematy rozstrzygnięcia, czyli określające rozwiązanie wątpliwości co do motywacji samounicestwienia i okoliczności decyzji o samobójstwie. Nie zawsze jest to rozstrzygnięcie o motywacji do działania; w listach testamentalnych częściej dotykają kwestii ewentualnej winy za śmierć. W badaniach rekonstrukcyjnych szczególnie ważną rolę odgrywają znaczenia i interpretacje, jakich dostarczają wyselekcjonowane tematy rozstrzygnięcia. Dlatego w kolejnych etapach prowadzonych badań w wielu przypadkach zostaną one poddane głębszej analizie. Przypadek 1 Zmarły mężczyzna w wieku 70 lat popełnił samobójstwo przez powieszenie w zabudowaniach gospodarstwa domowego. Miał bardzo dobre relacje z rodziną. W trakcie wspólnie spędzonych świąt najbliżsi nie zauważyli żadnych symptomów, które mogłyby zapowiadać próbę samobójczą. Mężczyzna nigdy nie leczył się psychiatrycznie, nie nadużywał alkoholu. W sąsiedzkim otoczeniu był lubiany, nie miał żadnych problemów finansowych. List nie zawiera bezpośrednich wyraźnych wskazówek co do okoliczności śmierci; nie zawiera również informacji, które mogłyby przybliżyć stan emocjonalny osoby w chwili podjęcia decyzji o śmierci. Wypowiedź jest raczej próbą rozstrzygnięcia decyzji o zakończeniu życia, na którą autor pośrednio wskazał. Ze słów „[...] przepraszam całą swoją rodzinę” można wnioskować, że była to tylko jego decyzja; podobnie określenie „błędy życia” jest lakonicznym przekazem o okolicznościach narastającej gotowości do zamachu samobójczego. Jest to informacja czytelna w większym stopniu dla osób bliskich, którzy podejrzewali, że szczególnie trudną sytuacją dla mężczyzny było postępowanie w sprawie wypadku drogowego. Jednak warto podkreślić, że niedopowiedzenia, które pojawiły się w liście, ostatecznie też nie były czytelne dla rodziny mężczyzny. Sama forma przekazu niewątpliwie ma charakter przesłania, przesądzając o testamentalnym charakterze tego listu. Przypadek 2 List pożegnalny został napisany przez kobietę w wieku 42 lat, która popełniła samobójstwo przez powieszenie. Od kilku miesięcy przed śmiercią osoba leczyła się psychiatrycznie w związku z depresją. Stan psychofizyczny kobiety, jak wynika z wyjaśnień osób bliskich, był spowodowany długotrwałym bezrobociem. Symptomy depresji pojawiły się po utracie pracy i z czasem nasilały się. Zmarła nie wyrażała wprost myśli samobójczych, ale objawy depresji były dla niej na tyle destrukcyjne, że sama prosiła lekarzy o umieszczenie jej w szpitalu dla osób z zaburzeniami psychicznymi. List, o lakonicznej treści, podejmuje temat rozstrzygnięcia okoliczności decyzji o samobójstwie. Nie zawiera żadnych wskazówek co do przesłania o ostatniej woli kobiety, ale dotyka negatywnego obrazu siebie jako osoby niepotrzebnej najbliższym. Ta treść odnosi się do okoliczności decyzji, za którą kobieta bierze odpowiedzialność, o czym świadczy sformułowanie „Kochani wybaczcie”. Treść listu nie wskazuje na inne osoby, które mogłyby przyczynić się do podjęcia tej krytycznej decyzji. Zobacz też: Samobójstwa w Polsce – policyjne statystyki Przypadek 3 Pod względem obszarów tematycznych bardzo podobny jest list pożegnalny pozostawiony przez 85-letniego mężczyznę, który podjął próbę samobójczą, nadużywając leków. Pozostawiony zapis jest repliką poprzedniego dokumentu, ponieważ podejmuje również temat rozstrzygnięcia o decyzji samobójczej, ale ukazany w szerszej perspektywie. Główny temat listu to informacja o czynnikach wpływających na podjętą decyzję. Wersy 2–4 opisują doświadczanie bólu, którego charakter nie został bliżej dookreślony, ale jest to doświadczenie ogromnie dolegliwe. Natomiast wersy 5–8 wskazują na osobisty charakter podjętej decyzji; podobnie jak w powyższym przypadku występuje zwrot „wybaczcie mi” i wskazanie na brak wyjścia z dolegliwej sytuacji życiowej. Przypadek 4 Analizowany list został napisany przez kobietę w wieku 86 lat, która popełniła samobójstwo, skacząc z mostu do rzeki. Jak wynika z dodatkowych informacji, osoba nie leczyła się psychiatrycznie, natomiast od dłuższego czasu borykała się z dolegliwościami natury somatycznej. Tematyka zawarta w pożegnalnej wypowiedzi w szerszym zakresie podejmuje wyróżnione tematy, które określiliśmy jako charakterystyczne dla listu testamentalnego. Podobnie jak w poprzednich listach, pojawia się wiodący temat rozstrzygnięcia decyzji o zamachu samobójczym, ale można zauważyć również kolejny aspekt, czyli przesłanie do najbliższych. Wypowiedź pożegnalna została spisana w piętnastu wersach i jednym wyrazie, koncentrując się na dwóch tematach. Temat rozstrzygnięcia o okolicznościach decyzji o śmierci pojawił się w wersach 1–4, następnie w zakończeniu treści (wersy 11–15) ponownie pojawiły się informacje o okoliczności tej decyzji. Jej opis koresponduje z motywacją do działania, zaprezentowaną jako szczególnie dolegliwe doświadczanie bólu, który jest nie do zniesienia. Odnosząc się do proporcji tematów, w treści listu niewątpliwie dominuje kwestia rozstrzygnięcia. Jednak w wersach 5–9 dochodzi do głosu inny wątek listu testamentalnego, czyli przesłanie do najbliższych, którego adresatami są syn i synowa. W tej części kobieta wyraża synowej wdzięczność za opiekę, a równocześnie formułuje nakazy dla syna. Są to wskazówki dotyczące podtrzymywania poprawnych relacji rodzinnych; należy w tym momencie zaakcentować, że ta wypowiedź jest utrzymana w tonie łagodnym, który sugeruje troskę o najbliższych. Przypadek 5 Wśród opisywanych powyżej listów o charakterze testamentalnym, których treść koncentrowała się na rozstrzygnięciu okoliczności decyzji o samobójstwie, pojawił się dokument, który podobnie opisuje temat rozstrzygnięcia, ale w innym wymiarze. Analizowany dokument podejmuje wątek rozstrzygnięcia, jednak nie tyle okoliczności decyzji o śmierci samobójczej, ile kwestii winy za zaistniałe zdarzenie. List pożegnalny został pozostawiony przez 17-letniego mężczyznę, który popełnił samobójstwo przez powieszenie. Jest to rozbudowana wypowiedź pożegnalna, koncentrująca się na polach semantycznych charakterystycznych dla listów testamentalnych. Intencją autora wypowiedzi było, z jednej strony, pożegnanie z osobami najbliższymi, z drugiej zaś wyjaśnienie kwestii odpowiedzialności za podjętą decyzję. W pierwszej części listu pojawił się temat pożegnania z różnymi osobami, zarys informacji i okolicznościach śmierci, utrzymany w formie przenikających się zdań: „[...] ja się zawsze poddawałem”, „[...] życie źle zacząłem”. W treści listu brzmi przesłanie do najbliższych, które zostało konkretnie zaadresowane do kolejnych odbiorców. W porównaniu z badanymi listami pożegnalnymi w tym przypadku wyjątkowo została potraktowana kwestia winy czy odpowiedzialności za decyzję o samobójstwie (wersy 15–19). Treść wersu 15 wskazuje na wyjątkowe traktowanie przez zmarłego mężczyznę tej informacji: „A szczególna prośba to żeby żadna osoba, która mnie znała nie brała na siebie winy za to tragiczne zdarzenie”. Obok kwestii poczucia winy pojawia się aspekt odpowiedzialności autora listu za to tragiczne zdarzenie: „[...] ja zjebałem sobie życie”. Końcowa część listu (wersy 26–34) są próbą podsumowania swojego życia. Nie pojawia się tu jednak temat przesłania kierowanego przez autora listu do osób żyjących, ale jest to raczej osobiste rozważanie. Autor listu nie wskazał konkretnego adresata tej części wypowiedzi; nie pojawiają się słowa, które miałyby charakter porady czy przestrogi dla innych ludzi. Nieco inne światło na kwestię relacji interpersonalnych rzuca kolejny list pozostawiony przez tego samego mężczyznę, ponieważ zaakcentowano w nim sugestie o niespełnionych nadziejach. Pojawił się wątek oceny relacji z dziewczyną (wersy 7–11), w których zestawiono starania o utrzymanie związku z oceną jej postawy: „[...] chciała tylko zabawy”. Niekorzystnie oceniono również relacje z rodzicami: „[...] nie byłem wam potrzebny”, chociaż nie sprecyzowano źródeł tych odczuć. Również rodzina zmarłego nie odczytała kontekstu tej wypowiedzi. Dlatego w tym momencie warto zwrócić uwagę na często podejmowany w literaturze styl wyrażania myśli przez samobójców. Pojawia się wiele niedomówień i wątki wypowiedzi nie są z sobą logicznie powiązane. Jest to efekt zawężeń poznawczych: w liście znajdują się fragmenty opisujące wyobrażenia funkcjonujące w umyśle samobójcy, ale on jest równocześnie przekonany, że inni ludzie mają dokładnie takie same odczucia jak on i rozumieją, co chce wyrazić. Zobacz też: Co można znaleźć w listach pożegnalnych o charakterze informacyjnym? Fragment pochodzi z książki „Śmierć samobójcza” autorstwa L. Bednarskiego i A. Urbanka (Impuls, Kraków 2012). Publikacja za zgodą wydawcy. Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!
Co zrobić z lokalem komunalnym po śmierci głównego najemcy? Po śmierci głównego najemcy wystarczy udać się do Urzędu Miasta w celu uregulowania stanu prawnego lokalu, jeżeli spełniamy wymienione warunki. Jeśli zaniedbamy ten temat to Urząd Miasta może nas wezwać do zapłaty odszkodowania lub eksmitować, a to wiąże się z
Przez lata cieszył się ogromną sympatią widzów. Ich serca podbił rolami w takich produkcjach, jak „Życie za życie. Maksymilian Kolbe”, „Siekierezada” czy serialach „M jak miłość”, „Fala zbrodni” i „Pierwsza miłość”. Świetnie sprawdzał się również jako reżyser. Prywatnie przez lata wiódł spokojne życie jako mąż i ojciec. Jednak fatalny romans zmienił jego życie o 180 stopni... Od samobójstwa Edwarda Żentary minie w tym roku 11 lat. Powody tej dramatycznej decyzji ujawnił w liście, który napisał tuż przed śmiercią... A ta trwała aż trzy dni. 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Edward Żentara: dzieciństwo, trudna edukacja Wychowywał się w Koszalinie. Od dziecka fascynował go film. Podobno gdy siedział w kinie marzył, że pewnego dnia znajdzie się po drugiej stronie ekranu. Choć początkowo nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek może się to ziścić... Edward Żentara w młodości interesował się sportem. Do tego stopnia, że rozważał nawet karierę nauczyciela wychowania fizycznego! Przejawiał również spory talent lingwistyczny. Podobno w rok nauczył się niemieckiego, ponieważ... zakochał się w Niemce! Gdy ta zerwała z nim, nie chciał jednak dalej zgłębiać tajników germanistyki. Na bardziej artystyczne tory nakierowała go nauczycielka języka polskiego w liceum. Stwierdziła, że ma talent. Namawiała, by coś z tym zrobił. Podjął decyzję, by zdawać do łódzkiej filmówki. Dostał się, ale początki nie były łatwe. Na pierwszym roku podobno groziło mu wydalenie ze studiów z powodu... matowego, mało donośnego głosu. „Potem znów chciano się mnie pozbyć, bo nie umiałem pokazywać żadnych uczuć”, żalił się w jednym z wywiadów przed laty (cytat za Początkowo fala krytyki podcięła mu skrzydła. Ale nie poddał się. I słusznie, ponieważ po kilku latach głos znacznie mu się obniżył i stał się charakterystyczny. A to z kolei otworzyło mu drzwi do dużej kariery... Czytaj także: Tak wyglądały ostatnie godziny Robina Williamsa. Aktor planował samobójstwo? Fot. Tomasz Gawalkiewicz / Forum Edward Żentara, Lubuskie Lato Filmowe, Łagów, rok Pierwsze role i duża rozpoznawalność. Jak Edward Żentara zdobył popularność? Debiutował w połowie lat 70. XX wieku na deskach teatru w Koszalinie. Gdy skończył studia w łódzkiej filmówce w 1980 roku, nie mógł narzekać na brak propozycji. Zaczął współpracę z wieloma placówkami, w tym w z teatrami w Warszawie, Krakowie, Szczecinie czy Lublinie. I to w tym ostatnim na jego drodze pojawiła się piękna Marta. Nie była aktorką zawodową, ale miała na koncie kilka ról, tę Gałązki Jabłoni w „Siekierezadzie”. Między nią a Edwardem Żentarą narodziło się silne uczucie. Wzięli ślub. Wkrótce powitali również na świecie synka Mikołaja. Małżonka porzuciła aktorski fach, by zająć się domem i dzieckiem. Na rodzinę zarabiał właśnie on... Lata 80. były rozkwitem jego kariery. Choć Edward Żentara w filmie debiutował w „Rodzinie Połanieckich” w 1978 roku, widzowie najbardziej zapamiętali go jako plastyka-karatekę w dramacie Wojciecha Wójcika „Karate po polsku” z 1982 roku, chasyda „Złotego” w „Austerii” Jerzego Kawalerowicza, poetę Janka Praderę w „Siekierezadzie” Witolda Leszczyńskiego z 1985 roku czy wreszcie Maksymiliana Marię Kolbego w dramacie biograficznym Krzysztofa Zanussiego „Życie za życie. Maksymilian Kolbe” z 1991 roku. Zagrał również proboszcza w „Pokuszeniu” Barbary Sass z 1995 roku, a także komendanta wojewódzkiego policji, generała Rajmunda Sieradzkiego w sensacyjnym serialu Polsatu „Fala zbrodni” (emitowanym w latach 2003-2008). Pojawił się również jako Wiktor Nachorski, mąż Marioli w telenoweli „Pierwsza miłość”, która na na antenie gościła od 2005 do 2011 roku. Z uwagi na warunki fizyczne często był obsadzany w rolach wymagających, jako człowiek bezwzględny i zimny, jak choćby oficer hitlerowski. Łącznie wystąpił w 40 różnych filmach. Edward Żentara był cenionym aktorem w środowisku. W 1986 roku został laureatem nagrody Złotego Ekranu, plebiscytu organizowanego przez tygodnik „Ekran”, rok później na jego konto powędrowała Złota Kaczka oraz nagroda im. Zbyszka Cybulskiego, przyznawana w kategorii najlepszego polskiego aktora za 1986 rok. Już w 1989 roku został natomiast odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi. Wydawało się, że ma wszystko. I wtedy właśnie nastąpił kryzys... Czytaj także: Tragiczny los Robina Williamsa. Dokument o życiu i śmierci aktora ujawnia, jak bardzo cierpiał Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, rok Kryzys wieku i zwrot ku rodzinie. Przełom wieków nie dla Żentary Jednak w drugiej połowie lat 90. coś się zmieniło. Zaczął dostawać mniej ról. Powód? Prozaiczny. Zmiany w wyglądzie. Nieco wyłysiał i przytył. Po prostu upływ czasu dał o sobie znać... Czy to wtedy zaczęły się jego poważne problemy, także te natury psychicznej? Być może. „Jestem świadomy swojej niedoskonałości. Fizycznie jestem silny. A psychicznie, niestety, bardzo słaby”, zwierzał się. Stracił wówczas serce do grania. Zwrócił się w stronę rodziny... Przewartościować wszystko pomogła mu żona Marta. Na co dzień osoba pogodna i przyjazna, świetnie dogadująca się z ludźmi. „Mamy w górach dom i spędzamy tam każdą wolną chwilę. To idealne miejsce, by wypocząć i nacieszyć się otaczającą przyrodą. Szum strumyka, las, a od wiosny - przydomowy ogród... Żona jest po kursie florystycznym. Dzięki niej rozpoznaję krzewy, kwiaty. Wystarczy kilka dni, by zregenerować siły”, zwierzał się w wywiadzie w 2009 roku. To pomogło mu oczyścić głowę. Nabrał dystansu. Wstąpiły w niego na nowo siły twórcze. Zainteresował się reżyserią i pisaniem scenariuszy. Doceniło to środowisko. Edward Żentara został dyrektorem kilku teatrów. Kierował tymi w Grudziądzu, Koszalinie, zaś w 2008 r. objął ten w Tarnowie. I to w nim poznał kobietę, która wywróciła jego życie o 180 stopni... Czytaj także: Ostatnie zdjęcie Patricka Swayze. Tak aktor wyglądał tuż przed śmiercią Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, rok Romans, który zmienił wszystko. Dla niej Edward Żentara zostawił żonę Ten romans zaważył na wszystkim. Ona była od niego młodsza o 25 lat. Zakochali się w sobie. On zostawił dla niej żonę. Ale związek łączony z pracą nie mógł zakończyć się niczym dobrym. Inni aktorzy skrycie bądź jawnie zaczęli kierować poważne zarzuty pod adresem Edwarda Żentary. Twierdzili, że faworyzuje swoją ukochaną. On bronił się na łamach mediów, że są to oskarżenia bezzasadne. „Patrycja S., prywatnie moja partnerka życiowa, ma odpowiednie wykształcenie, jest absolwentką studia aktorskiego, w tarnowskim teatrze na 17 premier zagrała tylko jedną główną rolę i dwie drugoplanowe...”, tłumaczył w lokalnym tygodniku. Niestety, nowe uczucie okazało się toksyczne. Ciągłe rozstania i powroty, zazdrość, kłótnie, poczucie niezrozumienia i pustki... Dla Edwarda Żentary był to niewyobrażalnie trudny czas. Dwa miesiące przed tragedią medialny rozgłos zdobył „List otwarty w sprawie Tarnowskiego Teatru”. Aktorzy, którzy byli w nim zatrudnieni, wprost krytykowali dyrektora placówki. Nie zgadzali się ze sposobem zarządzania, doborem repertuaru oraz wizją Edwarda Żentary. Dla aktora był to bolesny cios. Do problemów osobistych doszły jeszcze te zawodowe. A już wówczas 55-latek przyjmował antydepresanty i zaczął nadużywać alkoholu. Dramat rozegrał się 25. maja 2011 roku... Czytaj także: Był gejem i popełnił samobójstwo. Matka o 30-letnim Michale: „Nie poradził sobie z wykluczeniem. Zniszczono mu życie” Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, Telekamery 2007, rok Śmierć Edwarda Żentary. Jak wyglądały jego ostatnie chwile? Była godzina Dyrektor tarnowskiej placówki nie zjawił się w pracy. Aktorzy zaczęli się niepokoić. O tej porze już dawno powinien być na miejscu. Podjęli decyzję, by udać się do jego mieszkania. Znajdowało się niedaleko teatru. Pukali, dobijali się. Na próżno. Odpowiadała im cisza. W końcu zdecydowali się wyważyć drzwi. Widok, który zastali, był dramatyczny. Edward Żentara odebrał sobie życie w wannie. W sposób niezwykle bolesny. Podciął sobie żyły podudzia. Wcześniej napuścił do wanny ciepłej wody, aby rany nie mogły się zasklepić. Wykrwawiał się przez trzy dni, zanim został znaleziony. „Ciało aktora znaleziono w jego mieszkaniu. Mimo reanimacji, nie udało się go uratować”, mówił wówczas w rozmowie z „Faktem” młodszy inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji. Dla wszystkich był to ogromny szok. „To był przemiły człowiek”, podkreślali przejęci sąsiedzi. Tajemnica ostatniego listu Edwarda Żentary. Dlaczego popełnił samobójstwo? Zanim zdecydował się na najgorsze, napisał list. Jego dokładna treść do dziś nie jest znana. Wiadomo, że wyjaśnił w nim powód, dla którego odebrał sobie życie. Edward Żentara podobno popełnił samobójstwo z uwagi na fatalną sytuację w tarnowskim teatrze, jak również problemy i rozterki sercowe. „To jest tragiczna sytuacja. Edward był w pełni sił. Jestem bardzo zaskoczona tym, co się stało. Żył życiem Stachury. Nie dał sobie rady z kłopotami. To się zdarza coraz częściej. W momencie, kiedy u wrażliwych osób następuje zbitka złych rzeczy i kiedy pojawiają się kłopoty, ludzie nie wytrzymują. Grałam u niego gościnnie w teatrze i graliśmy w jednym serialu. Jest mi niesłychanie żal, że nie wytrzymał ciśnienia”, podkreślała w rozmowie z „Faktem” Dorota Kamińska. Edward Żentara został pochowany 30 maja 2011 na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Gnieźnieńskiej w Koszalinie, swoim rodzinnym mieście. Demony, z którymi się zmagał, okazały się silniejsze niż możliwość ich pokonania... Czytaj także: Śmierć męża, dziecka i ukochanej siostry... Życie boleśnie doświadczyło Joannę Kurowską Fot. Krzysztof Kuczyk / Forum Edward Żentara, Dariusz Gnatowski, Warszawa, Fabryka Trzciny, rok
Zostawił list pożegnalny. Znane są wyniki wstępnej sekcji zwłok prof. Zembali. Zostawił list pożegnalny. W ubiegłą sobotę do opinii publicznej dotarła smutna informacja o śmierci wybitnego polskiego kardiochirurga prof. Mariana Zembali. Informowano, że lekarz został znaleziony w basenie na terenie swojej posesji.
zapytał(a) o 14:21 List pożegnalny do wnuków od dziadka Ostatnio słyszałam gdzieś list.. co dziadek radził swoim wnukom po śmierci.. taki długi, smutny.. nie wie może ktoś gdzie mogę go znaleźć? Mówił w nim między innymi żeby się nie poddawali, podróżowali ... chciałabym sobie go jeszcze raz przeczytać. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Amiki odpowiedział(a) o 14:24: To chyba powinno być to:[LINK] Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 14:29 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Rodzinie i Najbliższym przekazujemy serdeczne wyrazy współczucia. Chcemy przede wszystkim podziękować Tobie Panie Dyrektorze. Twoje życie to niespełna 59 kart zapisanych po brzegi miłością, rodziną i pracą zawodową. Odszedłeś zbyt szybko. Panie dyrektorze każdy, każda z nas pewnie w inny sposób zapamięta Ciebie.
Charakterystyka agresywnych treści w listach pożegnalnych Wstępna klasyfikacja listów prowokacyjnych wskazuje na występowanie w nich podobnej płaszczyzny tematycznej do tej, która pojawiała się w listach testamentalnych. Stanowi ją przesłanie do innych ludzi, czyli wątek, który dotąd analizowano w listach o charakterze testamentalnym. Jednak warto zaakcentować różnicę w jakości tej wypowiedzi, ponieważ w listach prowokacyjnych przesłanie wyraża agresję, a nie troskę o inne osoby. Przesłanie zaakcentowane w listach prowokacyjnych staje się niejako ostatnim komunikatem skierowanym do osób żyjących, ale w przeciwieństwie do listów testamentalnych można w nich znaleźć określenia wulgarne i agresywne. W przesłaniu prowokacyjnym dominują komunikaty obwiniające inne osoby za własną śmierć, natomiast rozstrzygnięcie kwestii „winy za śmierć” w listach testamentalnych najczęściej wskazywało autora listu jako osobę odpowiedzialną za decyzję o samobójstwie. W przypadku listów prowokacyjnych wina za śmierć zostaje scedowana na inne osoby, do których zmarły żywił urazę. Swój żal mógł wykrzyczeć w tej ostatniej wypowiedzi. Podobnie przesłanie kierowane do bliskich, jakie analizowano w listach testamentalnych, w listach prowokacyjnych pod względem jakości wypowiedzi jest inne. Nie wynika z troski o najbliższych, ale przeciwnie, jest formą oskarżenia innych ludzi. Komunikat zawiera negatywne życzenia, które – zgodnie z prowokacyjną intencją autora listu – mają stanowić karę. Z tego względu należy zgodzić się z propozycją O’Connora i Sheehy’ego, aby połączyć w jednej kategorii list prowokacyjny i agresywny. Faktyczne wyodrębnienie agresywnych komunikatów stanowi w praktyce główny czynnik klasyfikacji listów jako prowokacyjnych. Przypadek 1 Autorem listu był mężczyzna w wieku 61 lat, często nadużywający alkoholu. Zmarły nie leczył się psychiatrycznie, ale w ostatnim czasie przed śmiercią gromadził czasopisma o depresji; nigdy wcześniej nie ujawniał bliskim własnych myśli samobójczych. Zmarły był architektem i mieszkał samotnie, utrzymywał się z wykonywania doraźnych zleceń. Kontakt z rodziną miał bardzo dobry, wzajemne relacje miały charakter bezpośrednich spotkań i częstych rozmów telefonicznych. List został spisany w formie kilku kartek, które osoba sporządziła tuż przed śmiercią. Można przypuszczać, że styl pisania listu świadczy o stanie bardzo silnego wzburzenia emocjonalnego towarzyszącego autorowi tuż przed dokonaniem zamachu na własne życie. Taki wniosek potwierdzają wyjaśnienia osób, które obserwowały zmarłego kilka godzin przed śmiercią. Był pod wpływem alkoholu, a w jego mieszkaniu doszło do libacji. Kiedy mężczyzna zorientował się, że został rzekomo okradziony przez jednego z uczestników libacji, wpadł we wściekłość. Sąsiedzi widzieli, jak wybiegł z domu, trzymając w ręku nóż i krzycząc, że został okradziony przez znajomego; biegł z nożem wzdłuż ulicy, poszukując sprawcy tej kradzieży. Próba odzyskania pieniędzy nie powiodła się; mężczyzna wrócił do domu i od tego momentu nikt się z nim już nie kontaktował. W stanie silnego wzburzenia prawdopodobnie napisał list pożegnalny, a następnie powiesił się w swoim mieszkaniu. Treść listu zawiera wiele zwrotów o charakterze agresywnym i wulgarnych określeń, dlatego list ma charakter prowokacyjny. Również sama forma zapisu może świadczyć o silnym pobudzeniu emocjonalnym. Treść zapisu ujawnia okoliczności kradzieży, której ofiarą rzekomo był zmarły mężczyzna. Wskazuje również na podejrzewaną o ten czyn osobę. W ostatnim wersie pojawiło się życzenie „pozdrówcie go”, czyli podejrzewanego sprawcę kradzieży, ale w kontekście całego listu jest to pozdrowienie prowokacyjne. Z kontekstu drugiego i trzeciego fragmentu listu wynika, że zmarły mężczyzna w sposób wulgarny określał osobę podejrzewaną o dokonanie kradzieży. Również to zdarzenie i towarzyszący mu stan emocjonalny znajdują odwzorowanie w samym liście, dlatego pojawiają się słowa: „[...] nie godzien jestem żyć, skoro mężczyzna pozwolił się okraść”. Zobacz też: Listy pożegnalne o charakterze testamentalnym Przypadek 2 Analizowany list pożegnalny został napisany przed śmiercią przez 15-letnią uczennicę gimnazjum. Jak wynika z wypowiedzi rodziców, dziewczyna sprawiała wiele problemów wychowawczych, a jej zachowanie w szkole było przyczyną licznych konfliktów z nauczycielami. W relacjach z rodzicami również często dochodziło do kłótni. Zdaniem ojca, córka bardzo nerwowo reagowała na stosowane przezeń kary i ograniczenia. Były one stosowane jako konsekwencja negatywnego zachowania córki, przeciwko którym się buntowała. Karana, wykrzykiwała do rodziców, że odbierze sobie życie, lecz oni te komunikaty traktowali jako przejaw złości. Między innymi dlatego rodzice dziewczyny starali się, aby pozostawała pod opieką psychologa. Rodzice zmarłej dostrzegali bowiem, że wizyty w poradni psychologicznej skutkowały obniżeniem poziomu agresywności córki w relacjach z innymi ludźmi. Dziewczyna popełniła samobójstwo kombinowane, łącząc przedawkowanie leków z powieszeniem się na ramie łóżka stojącego w jej pokoju. Dziewczyna pozostawiła dwa listy pożegnalne, które mają charakter prowokacyjny, ale adresat tych wypowiedzi nie został skonkretyzowany. W treści listów nie pojawiły się wypowiedzi, które świadczyłyby o rzutowaniu winy za śmierć na inne osoby; nie ma również oskarżeń kierowanych wobec konkretnych osób. Jest to jednak list wyjątkowy pod tym względem, że adresatem wypowiedzi prowokacyjnej i agresywnej są ludzie interpretowani jako zbiorowość oraz instytucje publiczne (ryc. 98). W opinii młodej dziewczyny „[...] wszyscy ludzie kłamią”; podobnie sąd jako organ staje się w oczach zmarłej instytucją niesprawiedliwą. Wątek niesprawiedliwego sądu powraca również w drugim liście, podobnie jak negatywne określenie policji. Uprzednio dziewczyna była uczestnikiem postępowania policyjnego i posiedzenia przed sądem, dlatego w liście wrogo odnosi się akurat do tych instytucji. Przypadek 3 List o charakterze agresywnym może wyrażać negatywne nastawienie do innych ludzi, których samobójca postrzega jako osoby odpowiedzialne za jego decyzję o samounicestwieniu. Przykładem takiej wypowiedzi jest napisany przed śmiercią przez 62-letniego mężczyznę list, który zawierał oskarżenia pod adresem sąsiadów. Pod względem chronologicznym opisany bieg wydarzeń został rozciągnięty na kilka lat; zachowanie sąsiadów, zinterpretowane jako szczególnie wrogie, miało szerszy kontekst w okolicznościach postępowania sądowego. Zdaniem zmarłego mężczyzny oskarżenia pod jego adresem były spreparowane, a wyrok niesprawiedliwy, co pozwoliło sąsiadom w dalszym ciągu go „poniżać i wyśmiewać”. Zdaniem żony zmarłego, faktycznie nie mógł on zapomnieć o procesie sądowym, który wyzwalał w nim dużą złość. Ale równocześnie zmarły nadużywał alkoholu i zdaniem żony, jego wyobrażenia o sąsiadach i okolicznościach wspólnego egzystencji były przesadzone. Przypadek 4 Analizując listy o charakterze agresywnym i prowokacyjnym, staraliśmy się wyodrębnić szczególnie te teksty, które najbardziej wpisują się w ten nurt wypowiedzi. Jednym z takich dokumentów jest list pozostawiony przez mężczyznę w wieku 58 lat, który popełnił samobójstwo przez powieszenie. W treści listu wielokrotnie pobrzmiewa problematyka trudności w życiu małżeńskim. Jak wynika z wypowiedzi żony, zmarły dopuszczał się przemocy wobec niej, w związku z czym prokuratura prowadziła postępowanie przeciwko mężowi. Chcąc zmusić żonę do powrotu do domu, mężczyzna często groził próbami samobójczymi. List pożegnalny został napisany na 26 stronach. Zawiera tekst jednolity oraz 8 pojedynczych kartek z krótkimi wypowiedziami. Układa się tematycznie w dwie części: jedną część stanowią odrębne zapiski adresowane do żony, utrzymane w tonie oskarżycielskim i obwiniające ją o decyzję o samobójstwie; druga część to długa wypowiedź, obejmująca dziesięć stron rękopisu, adresowana do różnych osób i podejmująca kilka tematów. Prowokacyjny ton tekstu zaadresowanego do żony zawiera dwie warstwy tematyczne. Pierwsza to oskarżenie jej o przyczynienie się do śmierci samobójczej, a tym samym przerzucenie na nią winy za to dramatyczne wydarzenie. Druga warstwa tematyczna jest prowokacyjnym rozstrzygnięciem kwestii okoliczności śmierci: „Twoje Kłamstwo mnie zabiło”, „[...] z Tym musiałaś się Liczyć”. Niejako w tle wypowiedzi (ostatnie trzy wersy, napisane mniejszymi literami, usytuowane poniżej pierwszego planu), są negatywnym przesłaniem, które nie zostało skonkretyzowane. Można jedynie zakładać, że w ocenie autora listu używane sformułowanie: „[...] będziecie mieli jeszcze jedną nauczkę”, jest komunikatem czytelnym dla osób, do których to ostrzeżenie jest adresowane, czyli do żony i dzieci. Na marginesie tekstu pojawiają się również zapowiedzi gróźb związanych ze sprzedażą domu. Jeden z zabezpieczonych zapisków brzmi jak wyrok oskarżający żonę, że swoją decyzją o rozwodzie skazała męża na śmierć. Kolejna część listu również jest utrzymana w prowokacyjnym tonie, a już pierwsze dwa wersy wskazują na ten charakter wypowiedzi. Słowa zaadresowane do żony zostały zestawione jako przeciwieństwo: „Kochana [imię żony – pierwszy wers] – Mnie wykończyłaś psychicznie i fizycznie [drugi wers]” (ryc. 103). W dalszej wypowiedzi pojawiło się oskarżenie, że żona zmarłego złożyła pozew rozwodowy, w którym kłamie: „[...] pozew rozwodowy to powinien być napisany wg mnie bez kłamstw”. W bardzo obszerny sposób autor próbuje zaprezentować obraz małżeństwa (dwie strony rękopisu), wspominając zdarzenia z kilkunastu lat wspólnego pożycia. Podsumowaniem tego wywodu jest ponowne oskarżenie o przyczynienie się do śmierci samobójczej. Próbując wyjaśnić zarzucane żonie kłamstwa, które dostrzegał w pozwie rozwodowym, w dalszej treść listu pożegnalnego oskarża nadal nie tylko żonę, ale także policjanta, który – jak uważa – „[...] napuścił [żonę – na to wszystko”. Dodatkowo kieruje oskarżenia pod adresem instytucji czy Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, oceniając jej działania jako niesprawiedliwe, krzywdzące wobec siebie. Podsumowuje swoją opinię, pisząc: „Przeciwko mnie jest cała [nazwa miasta] mafia”, do której zalicza policjanta z danej dzielnicy oraz skład Komisji. Kolejna część listu to także rozbudowana wypowiedź, adresowana do dalszej rodziny; nadal utrzymuje agresywny i oskarżycielski charakter. Wyjaśniając okoliczności śmierci samobójczej, mężczyzna jednoznacznie próbuje przedstawić żonę jako osobę winną tego zdarzenia, której „kłamstwa” doprowadziły do tego, „[...] że nie wytrzymałem”. Ostatni fragment listu pożegnalnego został zatytułowany „ostatnie życzenie”, co mogłoby wskazywać na odmienny charakter tekstu, przekształcającego się w list o charakterze testamentalnym. Jednak analiza treści nie potwierdza tego przypuszczenia, ponieważ wyrażenie ostatniej woli pozostało utrzymane w charakterze prowokacyjnym i oskarżycielskim. Śmierć – jak wynika z listu – ma być swoistą karą dla najbliższych: „[...] abyście wszyscy wiedzieli do czego doprowadziliście”, „[...] sznur należy poświęcić i schować”. Takie agresywne komunikaty pojawiają się w różnych miejscach listu, również na marginesach, np. „[imię] będziecie pamiętać na [...] rocznicę ślubu zabiliście ojca”. Podsumowaniem ostatniej woli jest bezpośredni oskarżycielski fragment skierowany ponownie do żony: „[...] odchodzę na jej życzenie”. Zobacz też: Samobójstwa w Polsce – policyjne statystyki Fragment pochodzi z książki „Śmierć samobójcza” autorstwa L. Bednarskiego i A. Urbanka (Impuls, Kraków 2012). Publikacja za zgodą wydawcy. Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!Piątek 06.11.2009, godz. 16:02 Jak napisać podziękowania dla tych, którzy wspierali nas po śmierci bliskiego?Na długo nim ostatnie słowa będą potrzebne, podajemy wspaniały sposób na upewnienie się, że niczego nie żałujesz.„Ostatni list” – wdzięczność i miłośćNikt nie lubi myśleć o śmierci, czy to swojej własnej, czy ukochanej osoby. Ale częścią żałoby może być radość i wdzięczność z powodu tego, że znaliśmy wspaniałą osobę lub mieliśmy wspaniałe życie. Dlatego doktor Stanfordu, VJ Periyakoil, która specjalizuje się w wielokulturowych studiach nad starzeniem i geriatrii, stworzyła Projekt „List Przyjaciół i Rodziny Stanforda” – żeby pomóc nam pozbyć się wszystkich potencjalnych żali i zamiast tego pobudzić nas do wdzięczności i zeszłym roku Periyakoi i jej zespół stworzyli w ośmiu językach darmowy szablon „ostatniego listu”, który każdy może wykorzystać, aby wyrazić uznanie, przebaczenie i wdzięczność wobec swojej rodziny i przyjaciół, zanim zawiera siedem, jak nazywa je Periyakoil, „zadań weryfikujących życie”.Zadania „weryfikujące życie”Zadanie 1: Podziękuj ważnym w twoim życiu 2: Przypomnij sobie wspaniałe momenty ze swojego 3: Przeproś tych, których kochasz, jeżeli ich 4: Przebacz tym, których kochasz, jeśli oni zranili 5: Wyraź swoją wdzięczność za wszelką miłość i troskę, którą 6: Powiedz swoim przyjaciołom i rodzinie jak bardzo ich 7: Poświęć chwilę, by się także:14 łóżek do umierania. S. Michaela Rak, jej wileńskie hospicjum i list do Boba DylanaChociaż list każdego jest inny, zwłaszcza z uwagi na różnice rasowe, etniczne, klasowe czy inne czynniki kulturowe, Periyakoil odnotowała pewne powtarzające się motywy między różnymi oficjalny film Projektu List Przyjaciół i Rodziny Stanforda, na którym pacjenci czytają fragmenty swoich listów:Czego żałujemy?W artykule, który niedawno ukazał się w gazecie The New York Times, Periyakoil pisze: „Emocją, którą ludzie najczęściej wyrażają, jest żal: żal, że nigdy nie mieli wystarczająco dużo czasu, żeby odbudować zniszczoną przyjaźń; żal, że nigdy nie powiedzieli swoim przyjaciołom i rodzinie, jak bardzo im na nich zależy; żal, że zostaną zapamiętani przez swoje dzieci, jako przesadnie krytyczne matki albo rygorystyczni, autorytarni ojcowie”.Inne powszechne uczucia to duma z dziecka, spóźnione przeprosiny i wybaczenie zapewnia czytelników, że najlepszy czas, żeby napisać swój list to ten, kiedy wciąż jesteśmy zdrowi. To szansa, żeby wypowiedzieć coś, czego moglibyśmy nigdy nie wyznać głośno ludziom, których cenimy w życiu najbardziej. List może być szczególnie wartościowy dla osób nieco bardziej powściągliwych, ale prawda jest taka, że wszyscy możemy pozwolić sobie na więcej miłości i wdzięczności, nie tylko zanim odejdziemy, ale także w naszym codziennym robisz ze skończonym listem, którego napisanie wymaga wiele odwagi, zależy od Ciebie.„Po napisaniu listu możesz od razu podzielić się z nim ze swoimi bliskimi” – pisze Periyakoil. – „Możesz także przechować go w bezpiecznym miejscu lub u zaufanej osoby, tak, żeby trafił do Twojej rodziny w przyszłości. Niektórzy ludzie wolą używać listu jako żyjącego świadectwa, będącego ich spuścizną i aktualizować go w miarę upływu czasu” – dodaje autorka zainspirować się niektórymi przykładami zaprezentowanymi w zamieszczonym w internecie filmie. Bez względu na to, czy zdecydujesz się spisać swoje myśli czy nie, podziwiamy Periyakoil i jej zespół za wspieranie tego rodzaju refleksji i wdzięczności – które tylko mogą wnieść więcej miłości do czyjegoś także:Czy wiesz, czego umierający żałują najbardziej? Nie jest za późno, by zmienić swoje życieCzytaj także:Czy Ty też boisz się śmierci?Artykuł pochodzi z angielskiej edycji portalu AleteiaTłumaczenia w kontekście hasła "twój pożegnalny" z polskiego na angielski od Reverso Context: Sir, dziś jest twój pożegnalny dzień.
List pożegnalny Kurt'a Cobain'a Mówię do was językiem doświadczonego prostaka, który zdecydowanie wolałby być zniewieściałym, infantylnym, wiecznie niezadowolonym typem. Dlatego tez nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tego listu. Wszystkie ostrzeżenia ze strony punk rocka w ciągu tych wszystkich lat, od czasu gdy po raz pierwszy zaznajomiłem się z tą tak zwaną etyką, związaną z niezależnością i przyłączeniem się do społeczności, okazały się jak najbardziej prawdziwe. Już od zbyt dawna obce jest mi podniecenie płynące ze słuchania i tworzenia muzyki. Od wielu lat towarzyszy mi poczucie winy, które trudno wyrazić słowami. Kiedy stoimy za sceną, gasną światła i w ciemności rozlega się maniakalny wrzask tłumu, nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na przykład na Freddiem Mercurym, który kochał uwielbienie mas i rozkoszował się nim. To coś, co bezgranicznie podziwiam i czego zazdroszczę innym. Chodzi mi o to, ze nie potrafię was oszukiwać. Nikogo z was. Nie byłoby to fair ani w stosunku do was, ani wobec mnie samego. Najgorsza dla mnie zbrodnią byłoby oszukiwanie ludzi i udawanie, ze doskonale się bawię i ze sprawia mi to ogromną przyjemność. Czasami czuję, ze powinienem przed wejściem na scenę włączać stoper. Próbowałem, naprawdę bardzo się starałem, by móc to docenić i naprawdę tak jest. Boże, uwierz mi, ze tak naprawdę jest - ale to nie wystarcza. Doceniam fakt, ze wywieraliśmy wpływ na mnóstwo osób i pozwalaliśmy się bawić wielu, wielu z nich. Jestem chyba jednak jednym z tych narcystycznych osobników, którzy potrafią docenić wartość pewnych rzeczy tylko wtedy, gdy ich już nie ma. Jestem zbyt wrażliwy. Muszę być lekko odrętwiały, by odzyskać entuzjazm, który odczuwałem jeszcze w dzieciństwie. W czasie naszych ostatnich trzech tras czułem się znacznie lepiej w towarzystwie wszystkich przyjaciół i fanów naszej muzyki, ale wciąż nie potrafię poradzie sobie z frustracją, poczuciem winy i empatią, którą odczuwam w stosunku do wszystkich ludzi- We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi. Tak bardzo, ze przez to odczuwam jeszcze większy smutek… jestem takim małym, smutnym, nie potrafiącym niczego docenić facetem. Jezu, człowieku! Dlaczego nie potrafisz po prostu się z tego cieszyć? Nie wiem! Mam cudowną żonę, pełną ambicji i empatii… i córeczkę, która za bardzo przypomina mnie takiego, jakim kiedyś byłem. Pełna miłości i radości, całuje wszystkich, których poznaje, bo wszyscy są przecież dobrzy i nikt nie zrobi jej krzywdy. A to przeraża mnie tak bardzo, ze niemal przestaję w ogóle funkcjonować. Nie mogę znieść myśli, ze Frances może stać się kiedyś godnym pożałowania, dążącym do samodestrukcji death rockerem, jakim stałem się ja. Było mi dobrze, bardzo dobrze i jestem za to wdzięczny. Ale już w wieku siedmiu lat zacząłem odczuwać nienawiść w stosunku do ludzi w ogóle… tylko dlatego, ze lak łatwo przychodzi im okazywać innym empatię. Empatię! Chyba tylko dlatego, ze kocham ludzi za bardzo i za bardzo ich żałuję. Dziękuję wam bardzo z głębi mojego płonącego, skręcającego się z bólu żołądka za wasze listy i troskę przejawianą w ciągu tych ostatnich lat. Jestem osobnikiem zbyt kapryśnym, zwariowanym i ulegającym nastrojom. Nie mam już w sobie ani krzty pasji, więc pamiętajcie - lepiej jest szybko wypalić się niż znikać powoli. Pokój, miłość, empatia. Show more notes