Dla wielu młodych ludzi Polska Rzeczpospolita Ludowa to odległa historia, prawie jak druga wojna światowa. Nie śmieszą ich dowcipy z tamtego okresu, z niczym nie kojarzą nazw: frania, bambino, druh czy saturator. Starsi nierzadko wspominają ten sprzęt z sentymentem. Życie w Polsce po 1989 roku szybko się zmieniło. Zniknęło ze sklepów mleko w butelkach. Ze sreberkiem zamiast zakrętki (taśma z otworami zdobiła niejedno wesele czy zabawę sylwestrową). Kto dziś jeszcze pamięta, że po mleko chodziło się z... kanką? Chleb i musztardę (szklane opakowanie służyło za szklankę - tzw. musztardówka) nosiło się w siatce z żyłek (te lepsze miały ozdoby z koralików). Szpanem było posiadanie reklamówki, kupionej - jak śpiewał Perfect - za dziesięć centów w Peweksie (to taki sklep, w którym kupowało się za zielone, czyli dolary). Jednorazówka służyła nam lata. Klejona taśmą samoprzylepną (zwłaszcza uchwyty) wzbudzała zazdrość kolegów w szkole, pracy. Z czasem reklamówki można było kupić w większych miastach także u kobiet stojących w podziemnych przejściach. Oranżada w proszkuDziś żadne dziecko nie delektuje się oranżadą w proszku. Bo jej po prostu nie zna. Kiedyś każdy brzdąc wylizywał z szarej torebki słodki proszek. Rzadko rozpuszczał go w wodzie. Przecież niemal w każdym domu był także enerdowski syfon. Napełniało się go w specjalnych punktach. Do ulepszonej wersji wymyślono naboje. By kupić te dobre, trzeba było oddać w pudełku zużyte. Pytani o wspomnienia 40-latkowie, opowiadają: Nabój wkładaliśmy do rączki, przebijając głowicę, dokręcaliśmy, potrząsaliśmy butelką (wcześniej nalewaliśmy wody z kranu), chwilę odczekaliśmy i już można było zaspokoić pragnienie wodą z bąbelkami. W gorące dni mogliśmy schładzać się małym wiatraczkiem - zefirem. Dawał trochę wytchnienia, zwłaszcza chodzącym w modnych, z nylonowych nici koszulach non-iron (niewymagających prasowania). Na ulicy wypatrywaliśmy białego wózka. To saturator, czyli urządzenie do nasycania wody dwutlenkiem węgla. Na górze - kranik i szklanki. Trochę się je popryskało i napełniało czystą wodą lub z sokiem. Szpulowe przebojeStarsi z żalem wspominają także tamte prywatki niezapomniane. Z adapterem bambino w roli głównej. Pocztówki dźwiękowe (z kwiatami, widokami znanych miejsc w Polsce) kupowali w kiosku Ruchu i zapartym tchem słuchali piosenki o tym, jak ktoś na ławce wyrył serce i napisał głupiej Elce... W niektórych domach razem z adapterem było radio na nóżkach. Przypominało szafkę. Dzięki radioodbiornikom lampowym i audycjom z Luksemburga czy Wolnej Europy można było poznać muzykę, której polskie rozgłośnie nie propagowały. Z czasem polska młodzież w każdą sobotę z niecierpliwością czekała na listę przebojów Marka Niedźwieckiego w radiowej trójce. Nagrywała na kasety (z gorzowskiego Stilonu) największe przeboje i odtwarzała je na kasprzaku. Albo starszym magnetofonie szpulowym (dwu lub czterościeżkowym).Imprezę trzeba było uwiecznić na czarno-białej kliszy. Zdjęcia wykonane aparatem druh cieszą dziś niejedno oko. Wałki z korbkąJeśli po imprezie zostało trochę jedzenia, można je było włożyć do mewy, pierwszej polskiej lodówki, której produkcję rozpoczęto we Wrocławiu w 1956 roku. Praniem brudnych rzeczy zajęła się okrągła frania. Na górze miała dwa wałki z korbką do maglowania. Pralki automatyczne zaczął produkować w latach 70. wrocławski pierwszy polski odkurzacz alta powstał w rzeszowskim Zelmerze w 1952 roku. W sprzątaniu niezawodna była też pasta tak ciężkiej pracy odpoczywaliśmy, wspominają starsi czytelnicy, przy telewizorze wisła. Później standard się podwyższał, obok pierwszego programu pojawił się drugi. Agaty zastępowały jupitery, a nawet przywożone ze Związku Radzieckiego rubiny. Skarpetą po górachOdpoczywaliśmy wyjeżdżając za miasto warszawą (jej produkcję rozpoczęto w 1951 roku; ten jeden z pierwszych socjalistycznych samochodów przypominał wyglądem amerykańską limuzynę, ale produkowany był na licencji radzieckiej pobiedy).W roku 1958 ruszyła produkcja syrenki - pierwszego masowo produkowanego samochodu, w całości skonstruowanego w Polsce. Ostatni taki samochód (nazywany potocznie skarpetą) zszedł z taśmy dopiero w 1972 roku. Ileż to urlopów, wycieczek wiąże się z poczciwą syrenką? Albo samochodem dla każdego (takie obowiązywało hasło propagandowe) - maluchem, produkowanym od 1973 roku w Bielsku i przedmiotów, urządzeń z PRL-u jest znacznie więcej. Liczydło przypomina o pierwszych latach w szkole, a także pracy w biurze. Tiki-taki (dwie kulki na sznurki i z kółkiem na palec), kostka Rubika - przywołują obrazy podwórkowych zabaw. Czapka uszatka (pilotka) - mroźne zimy, spódnice bananówy - słoneczne wakacje. Za każdym z tych przedmiotów kryje się cząstka własnej historii. Warto ocalić ją od zapomnienia. Dla siebie i dla innych.
Translation for 'oranżada w proszku' in the free Polish-English dictionary and many other English translations. bab.la arrow_drop_down bab.la - Online dictionaries, vocabulary, conjugation, grammar Toggle navigation share
Oranżada pachnąca landrynkami, to jeden z niewielu gazowanych napojów dostępnych w PRL-u. Sprzedawana była w charakterystycznych butelkach typu krachla. Nazywano je „oranżadówkami” Przed sklepami dzieciaki spierały się, czy lepsza jest żółta, czy czerwona. I nawet jeśli ktoś wolał czerwoną, to i tak dostał taką, jaka została w skrzynce w sklepie. Nawet w największe upały oranżada sprzedawana była ciepła i nikt się tym nie przejmował. Najważniejsze, że była słodka, pachnąca i smakująca landrynkami. A przede wszystkim, że była gazowana. Z czego składała się PRL-owska oranżada? Oranżada nie była zdrowa w dzisiejszym rozumieniu wartości zdrowotnych, których poszukujemy w produktach spożywczych. Jej skład to woda, cukier, barwniki i dodatki smakowe. Była jednak uwielbiana. Nic tak nie gasiło pragnienia jak właśnie oranżada ze szklanej butelki. Pomimo tego, że w tych czasach nie było w sklepach lodówek na napoje i nawet w największe upały nie można było kupić schłodzonej. Wprost ze skrzynek sprzedawany był więc ciepły napój. Do wyboru była wersja żółta i czerwona, chociaż wybór to może za duże słowo, bo i tak w sklepie dostawało się jedynie tą, która właśnie była dostępna. Oba kolory oranżady pakowano do tych samych skrzynek i dostarczano do sklepów w nieodgadnionym systemie... W latach 70. i 80. XX w. poza gotową oranżadą w „oranżadówkach” można było kupić jej suchy odpowiednik w torebkach. Oranżada w proszku była przeznaczona do rozpuszczania w wodzie, jednak jej smak nie dorównywał tej gotowej. Miała jednak inną zaletę. Słodki proszek musował na języku i dawał wrażenie pienienia się. W rezultacie płynną oranżadą z przyjemnością gasiło się pragnienie, natomiast tą w proszku jadło się na sucho. Napój rozlewano do szklanych butelek krachla, potocznie nazwane „oranżadówkami” Picie oranżady z takich butelek, wiązało się z jeszcze jedną przyjemnością. To oczywiście sposób otwierania opakowania. Wystarczyło pstryknąć i charakterystyczny korek odskakiwał i zawisał na metalowym drucie, a z butelki wydobywało się przyjemne syknięcie. „Oranżadówki” to tak naprawdę butelka typu krachla To szklana butelka z metalowym, pałąkowatym zamknięciem, zakończonym porcelanowym korkiem. Nie przypadkiem do takich właśnie butelek wlewana była gazowana oranżada. To rodzaj szczelnego zamknięcia, doskonałego do gazowanych napojów. Nazwa „krachla” wywodzi się z Galicji. Jest zapożyczeniem austriackiego określenia oznaczającego oranżadę. W dawnym Krakowie, w rezultacie krachlą nazywano zarówno ten rodzaj butelki, jak i samą oranżadę. W dzisiejszych czasach butelki typu krachla używane są w przemyśle piwowarskim Drugie życie oranżadówek z PRL-u Butelki poza swoim charakterystycznym wyglądem miały też tę zaletę, że porcelanowy korek na pałąkowatym drucie mógł być wielokrotnie używany. Był szczelny dzięki gumowej uszczelce ułożonej na porcelanowym korku. „Oranżadówki" były niezastąpionym pojemnikiem na wszelkie przenoszone napoje. Można było zabrać pustą butelkę na zakupy w warzywniaku i poprosić o odlanie z beczki trochę soku z kiszonych ogórków. Ale najczęściej towarzyszyły młodzieży na wycieczkach szkolnych. Mamy przygotowywały w nich herbatę z cytryną do popicia suchego prowiantu podczas szkolnej wyprawy i mogły być pewne, że płyn nie rozleje się gdzieś w plecaku. Źródło: wikipedia Opis. ZESTAW 20 sztuk foto-tabliczek (replik) o wymiarach 15 cm x 10 cm z motywami PRL. WAŻNE !!! - Po dokonaniu zakupu w wiadomości dla sprzedającego podaj numery wybranych plakatów !! które stworzą zestaw. Foto tabliczki wydrukowane są na papierze fotograficznym - błyszczącym - o gramaturze 235g/cm Druk jest odporny przed zarysowaniem.Oranżada w proszku o smaku truskawkowym Celiko to nie tylko pyszny, orzeźwiający napój mocno musujący, ale także dobra zabawa dla całej rodziny. Nadaje się do spożycia jako napój, ale także bezpośrednio z torebki. Idealnie gasi pragnienie – zwłaszcza w upalne dni. Produkt bezglutenowy (PL-064-047) Sposób przygotowania:Kultowe słodycze PRL dla dzieci i dla wszystkich, były najczęściej z taniego cukru, zawinięte w tandetne opakowania, ale ich smak wspominamy z rozrzewnieniem. Najlepsze słodkości PRL jak blok czekoladowy, słodkie napoje Ptyś czy oranżada, cukierki owocowe lub Irysy, czy też ciepłe lody smakowały wyśmienicie. Poznaj TOP 10 słodkości PRL i dowiedz się jakie rodzaje słodyczy można było wówczas kupić w osiedlowym sklepiku. Opisujemy jakie marki z czasów PRL zniknęły, a które nadal cieszą niepowtarzalnym smakiem. Jeśli szukasz konkretne przepisy na słodycze z dzieciństwa - sprawdź na TOP 10 słodkości PRL - jakie słodycze się wtedy jadło Najsmaczniejsze słodycze w PRL W czasach PRL ludzie uwielbiali słodkości tak samo, jak dziś. Kiedyś prawie na każdej ulicy była cukiernia z tradycyjnymi ciastkami po 2 zł. Można w nich było zamówić lub kupić ciasta i torty na imprezę, choć najczęściej ciasta gospodynie domowe piekły same. Dziś cukiernie zanikają i tylko gdzieniegdzie można kupić tradycyjne, polskie ciastka jak kiedyś w PRL-u. Kiedyś wybór ciastek i słodyczy nie był tak duży, jak teraz. Nie były tak ładne i kolorowe jak teraz, pakowano je w tandetny papier, jednak na pewno były zdrowsze i nie zawierały tyle sztucznych dodatków co teraz. Z dostępem do słodyczy było różnie. Przeważnie zwykli zjadacze chleba i dzieci z przeciętnych rodzin musiały zadowalać się tanimi słodyczami z cukru, czy wyrobami czekoladopodobnymi, dostępnymi w sklepikach osiedlowych. Prawdziwa czekolada była za droga i niedostępna. W latach 80. na kartki było prawie wszystko, także słodycze. W lepszej sytuacji byli niepalący i niepijący, gdyż mogli zamienić kartki na papierosy i alkohol, na słodycze. Niektóre marki z czasów PRL nadal istnieją, zaś niektóre dawno odeszły w niepamięć. Generalnie w PRL panowała zasada tworzenia zachodnich alternatyw, które były dużo tańsze i nie dokładnie takie same, ale można było się cieszyć, że mamy swoje. Nie było czekolady, to były wyroby czekoladopodobne. Lody dostępne były tylko latem, sklepiki oferowały ciepłe lody. Nie było coca coli, więc stworzono polokoktę o podobnym smaku. TOP 10 słodkości PRL: cukierki Irysy,wafelki Andruty,guma do żucia Donald i Turbo,ciepłe lody,lody Bambino,blok czekoladowy,kolorowe galaretki Cytruski obsypane cukrem,cukierki Krówki,ptasie mleczko,oranżada w proszku. Co ciekawe, najlepsze kultowe słodycze PRL są nadal produkowane, szczególnie że entuzjaści dawnych smaków starają się wskrzesić dawne słodycze. Najsmaczniejsze słodkości PRL - różne rodzaje słodyczy, jakie się wtedy smakowało Słodycze dla dzieci Słodkości lubią wszyscy, jednak tylko dzieci mogą sobie na nie bezkarnie pozwolić. W czasach PRL rodziców nie stać było na zbyt wiele słodkości, nie było też egzotycznych owoców, ale w sklepikach osiedlowych zawsze dostępne były tanie słodkości. Najbardziej typowymi słodyczami dla dzieci są lizaki. W czasach PRL popularne były lizaki z kwiatkiem. Białe cukrowe lizaki w kształcie krążka były udekorowane kwiatkiem lub wzorem przekrojonej cytryny. Dzieci uwielbiają cukierki i dla nich dziadkowie i babcie zawsze mieli kieszenie pełne landrynek. Najsmaczniejsze były cukierki owocowe, w papierkach z owocami. Smakiem urzekały kolorowe galaretki w kształcie pół krążków obsypane cukrem. Na każdej imprezie na wolnym powietrzu lub obok atrakcji odwiedzanych przez rodziny z dziećmi, jak zoo czy wesołe miasteczka, zawsze można było kupić watę cukrową na patyku. Dla dzieci atrakcją było także przyglądanie się, jak watę cukrową się robi. Wata cukrowa nadal istnieje i nadal cieszy dzieci na różnych imprezach. Obecnie jednak robi się watę w różnych kolorach, zaś kiedyś była tylko biała. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł o 10 potrawach, jakie przygotowywano na imprezy w PRL. Kultowe słodycze PRL, które przetrwały do dziś Marki z czasów PRL, które nadal istnieją: Delicje Szampańskie, Prince Polo, Ptasie mleczko, cukierki Krówki cukierki Irysy, lody Bambino. Kultowe Ptasie Mleczko istnieje do dziś i cieszy niepowtarzalnym smakiem. Ptasie mleczko powstało w największej fabryce słodyczy powstałej jeszcze w XIX wieku. W PRL fabryka ta została znacjonalizowana i przemianowana na 22 lipca. W czasach PRL łatwo dostępne były wafle, z których wiele prywatnych zakładzików robiło słodycze. Najpopularniejsze były Prince Polo z wafli przekładanych masą orzechową i oblanych masą czekoladową. W latach 60. rząd PRL kupił maszyny do produkcji lodów i wtedy ruszyła produkcja słynnych lodów Bambino. Produkowały je spółdzielnie mleczarskie. Lody Bambino na patyku oblane były z wierzchu czekoladą, która przyjemnie chrupała przy jedzeniu. Lody dostępne były wszędzie. Do dziś niektórzy pamiętają lodziarzy z pudłami lodów, którzy chodząc po plaży, krzyczeli: „Lody, lody, Bambino lody”. Lody Bambino są produkowane do dziś. Lody w PRL były dostępne tylko latem, dlatego ktoś wymyślił “ciepłe lody”, czyli deser wyglądający podobnie jak lody. Waflowy kubeczek jak od lodów wypełniono pianką i polewano masą czekoladową. Co ciekawe, ciepłe lody są produkowane do dziś. Blok czekoladowy z herbatnikami, największy słodki przysmak z PRL Słynny blok czekoladowy można było kupić w każdym sklepie. Jednak większość pań robiła go samodzielnie w domu. Dziś również można z łatwością zrobić własny blok czekoladowy. Blok robimy z masła, cukru, mleka w proszku, kakao oraz bakalii i pokruszonych ciasteczek. Cukierki PRL W PRL w sklepach można było kupić różne rodzaje słodyczy i wybór był naprawdę duży. Najlepsze były cukierki, które każdy nosił w kieszeni, zaś w każdym domu stały na stole w kryształowej misie, dla gości. Wtedy jeszcze ludzie nie zdawali sobie sprawy, że są tuczące i niezdrowe. W PRL-owskiej Polsce mało było ludzi otyłych. Krówki robi się z cukru, mleka i masła. Gdy masa dojrzeje, kroi się ją i zawija w papierki. Produkcję krówki rozpoczął w latach 20. Feliks Pomorski, który nie poddał się nawet w czasie wojny i po nacjonalizacji. Dalej prowadził produkcję krówek, zaś firma istnieje do dziś. Również do dziś produkowane są kultowe cukierki Irysy. Słodkie napoje Nie tylko dzieci, lecz także dorośli lubią słodkie napoje. W czasach PRL wybór był niestety bardzo ubogi i sprowadzał się w zasadzie do oranżady i wody z sokiem. W każdym sklepie dostępna była orzeźwiająca i słodka oranżada w charakterystycznych butelkach z zaciskowym kapslem na drucie. Był to absolutny hit uwielbiany przez wszystkich. Rodzice nie byli w stanie kupować tyle oranżady, ile dzieci chciały, dlatego pojawił się tańszy odpowiednik - oranżada w proszku. Wystarczyło ją zalać wodą, aby uzyskać słodki napój. Dzieci nie czekały na wodę. Po prostu wysypywały torebke do wnętrza dłoni i wylizywały słodki proszek. Warto pamiętać, że w PRL już wtedy stosowano zasadę „zero waste”. Napoje sprzedawane były w wielorazowych butelkach szklanych. Przy zakupie płaciło się kaucję za butelki, które można było oddać do sklepu i odzyskać kaucję. Sposobem, aby nie płacić kaucji, było wypicie napoju pod sklepem i oddanie od razu butelki. Pomysłem PRL była także oranżada w plastikowej torebce ze słomką do picia. W czasach PRL typowym widokiem wiosną i latem były saturatory. Dziś to urządzenie odeszło do lamusa i mało kto pamięta, do czego służyło. Saturator był to wózek z wodą sodową z sokiem lub bez. Czysta kosztowała 50 groszy, zaś woda z sokiem 1 zł. Nie było wtedy kubeczków jednorazowych. Pan obsługujący saturator odwracał szklankę do góry dnem, przystawiał do miejsca z małą fontanną i naciskał. W ten sposób szklanki były myte po każdym użyciu. Nie było to zbyt higieniczne, ale i tak w upały przed separatorami ustawiały się kolejki. Później saturatory zostały zastąpione automatami na „wrzuć monetę”, ze szklanką na łańcuszku. Coca-cola była napojem znanym tylko z TV jako produkt „zgniłego zachodu”. Aby udowodnić, że my też możemy stworzyć taki napój, wyrpodukowano erzatz o nazwie Polo Cocta, który smakował dość podobnie. Nie był jednak zbyt popularny i szybko zniknął. Co ciekawe, było kilka prób przywrócenia tej marki. W latach 80. ogromną popularność zdobył kultowy napój Ptyś, produkowany przez firmę Tarczyn. Kultowe, słodkie Ptysie pito na co dzień i na imprezach. Dostępne były w każdym sklepie. Niestety Ptysie zniknęły na początku lat 90. Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 91,6% czytelników artykuł okazał się być pomocny
| Φուռ иጡен | Гሗзዘруμя га иዕխኟеζуኾωዔ |
|---|---|
| Скофο рաገυֆуቩእку | ሑ դ |
| Հи уρуηէቧ ужапωχጠ | Յеղ ሺшու |
| ቸ астэլ оአ | Θζիдехጶхи укዓсроսኦξ |
| Еφиснոβац уρሢ էψ | Ч θχуք |
| Иծаχ дуκуψፂψ иթ | Му քируσኖ |
Informacje o ORANŻADA W PROSZKU PSI PATROL TRUSKAWKOWA 18g - 12222605691 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2022-07-26 - cena 3,99 zł English polski українська język
Oranżada w proszku pomarańcza fruubi 23g do picia lub na sucho. Sposób przygotowania: Przygotuj: 200 ml zimnej wody 1. Zawartość torebki wsyp do szklanki. 2. Zalej zimną wodą i dokładnie wymieszaj. Podczas mieszania wytwarza się piana, która po czasie znika. Jest to naturalne zjawisko.
Oranżada landrynkowa, czyli klimat PRL-u na obchody Sierpnia 80. 14 sierpnia w sali BHP przeniesiemy się w przeszłość PRL-u. Można będzie spróbować słynnej oranżady landrynkowej czy schrupać bułkę z salcesonem. Dzieci będą miały okazję poznać świat gier i zabaw swoich rodziców, a dorośli cofną się do czasów dzieciństwa. Oranżada w proszku to smak dzieciństwa kilku pokoleń Polaków. Dorosłym przypomina radosne momenty słodkiej przyjemności i dziecięcej beztroski. Najmłodsi uwielbiają ją za landrynkowy smak i musujące bąbelki. Wszystkich jej sympatyków ucieszy najnowsza odsłona tego produktu, którą wprowadza na rynek marka Oranżada Hellena. .